To już 14 edycja konferencji InternetBeta, która tradycyjnie odbyła się pod Rzeszowem w spokojnej miejscowości Kielnarowa. A właściwie spokojnej do czasu, gdyż wraz z rozpoczęciem się 3-dniowej konferencji cała okolica nabrała życia, a poziom stężenia wiedzy i energii na metr kwadratowy sięgał zenitu. Co więcej, taksówki na tej trasie wykonały prawdopodobnie więcej przejazdów w czasie InternetBeta, niż we wszystkie pozostałe dni w roku, co jasno podkreśla skalę tego wydarzenia.
Jak już wspomniałem, konferencja trwała 3 dni. Swą agendą obejmowała blisko 100 prelekcji, często na dwóch salach jednocześnie, a w szczytowym momencie były to nawet trzy sale. W efekcie czasem konieczne było podejmowanie niełatwych decyzji odnośnie tego, na które wystąpienie się wybrać. Tematyka była bardzo różnorodna, dlatego każdy miał okazję znaleźć coś dla siebie. Najczęściej poruszane tematy dotyczyły Internetu, nowych technologii, marketingu, e-commerce, jak również komunikacji z Klientem, sprzedaży czy psychologii. W wyniku tak ogromnej liczby prelekcji i tematów, niemożliwym było być wszędzie i zrobić pełną relację z każdego wystąpienia, a tym bardziej z szczegółami, gdyż w takim wypadku byłaby ona równie długa i niekończąca się, jak serial “Moda na sukces”. Dlatego w swojej relacji przedstawię tylko kilka prezentacji z każdego dnia, a chętnych i ciekawych zachęcam do udziału w kolejnej 15 edycji, która odbędzie się 13-15 września 2023 roku.
InternetBeta 2022 – dzień 1szy
Prelekcja z pierwszego dnia, która przyciągnęła moją uwagę to: “Najgorsze rady, jakie możesz usłyszeć o freelancingu”. Marek Gonsior już na samym starcie odwołał się do słów: “Twój świat zaczyna się poza strefą komfortu” oraz podał definicję odwagi, jako zdolności zrobienia czegoś, podjęcia ryzyka, mimo silnych obaw, strachu czy niebezpieczeństwa. Przedstawił również wyniki badań, z których wynika, że obecnie rynek liczy 10% freelancerów. Co więcej, 54% badanych deklaruje, że rzuci pracę, gdy pracodawca każe im wrócić z home office do biura. Oczywiście to są tylko deklaracje, jednak pokazują pewną tendencję. Z drugiej strony pracodawcy mówią o tym, że pracownicy są dla nich bardzo dużym obciążeniem finansowym i prawdopodobnie zaczną szukać osób, które będą realizować dla nich projekty, W efekcie prognozuje się, że w ciągu 5 lat liczba freelancerów wzrośnie do 20%.
Poniżej 6 mitów dotyczących freelancingu z perspektywy zarówno osób, które pracują w takim trybie, jak i tych na etacie:
- Wyobraź sobie, że nie masz szefa.
Z perspektywy etatu ma się szefa, który jest przewodnikiem, daje wsparcie, deleguje zadania dla zespołu, rozlicza, pilnuje tematów, wymaga, ale jest też parasolem ochronnym przed zarządem firmy. W przypadku freelance samemu trzeba przejąć te funkcje i co ważne, bardzo ciężko jest nie popaść w pracoholizm, a jeszcze trudniej w lenistwo. Dlatego ważna jest samodyscyplina. Dodatkowo, poza byciem samemu sobie szefem i tak ma się szefa w postaci Klienta. - Pracujesz kiedy chcesz i skąd chcesz…
Prowadzący wspomniał, że nie do końca tak jest dodając, że na etacie pracuje się kiedy się nie musi, a na freelance kiedy się musi. Miał tutaj na myśli, że na 8h pracy produktywne są np. 2h, a pozostały czas to przeglądanie Internetu, picie kilku kaw, czy pogaduszki. Na freelance pracuje się kiedy się musi, czasem jest to kilka godzin, a czasem 12, jeśli sytuacja tego wymaga. Praca z dowolnego miejsca na ziemi np. z najpiękniejszych zakątków świata jest również mitem. Będąc singlem jest to realne, ale będąc w związkach i mając rodziny zaczynają się schody. Chodzi m.in. o pracę drugiej połówki z przywiązaniem do danej lokalizacji, dzieci chodzące do szkoły itd. - .. i realizujesz tylko te projekty, które chcesz.
Tutaj według występującego kluczowe jest zbilansowane portfolio Klientów, aby posiadać zarówno tych długoterminowych, jak i projektowych. Odnośnie tych pierwszych ciężko jest odmawiać pracy i czasem trzeba wykonać czarną robotę, aby Klient długoterminowy nie stał się projektowym lub straconym. To co jest jeszcze ważne na freelance to dodatkowe tematy, które w pracy na etacie są robione przez inne działy, jak księgowość, kwestie prawne, czy bycie new businessem, by zapewnić sobie pozyskanie nowych Klientów, co na starcie też nie jest takie proste. - Ależ tam musi być niestabilnie!
Ten mit również został obalony przez Marka. Co więcej, z jego pytania zadanego na LinkedIn w formie ankiety “Co sprawia, że jesteś na etacie, a nie zostałeś freelancerem?” aż 73% na 430 głosujących odpowiedziało, że poczucie stabilności. Niestety patrząc na obecne czasy: zachwianie gospodarki, różne kryzysy, inflację, a nawet upadki firm, będąc na umowie o pracę na czas nieokreślony ciężko mieć gwarancję stałej i stabilnej pracy u jednego pracodawcy. W rezultacie to bezpieczeństwo równa się długości okresu wypowiedzenia do 3 miesięcy. W tym miejscu Marek podał też wyraźny przykład pokazujący, że na etacie jest się jednym z wielu elementów układanki, który łatwo można wyeliminować. Natomiast będąc na freelance samemu zarządza się tą układanką. W efekcie tracąc danego Klienta znacznie łatwiej jest załatać tę dziurę niż znaleźć nową pracę na etacie.Następnie dodał, że nie zawsze jest tak kolorowo i w rzeczywistym świecie czarny scenariusz jednoosobowych działalności też może mieć miejsce. Dla przykładu podał sytuację, gdzie złapie się ciekawy projekt, a z racji dużej ilości pracy nie ma się czasu na szukanie nowych Klientów. Po czym wraz z zakończeniem projektu można pozostać chwilowo bez pracy i ponownie trzeba szukać zleceń.
- Po co mi ten stres? Wolę spokój na etacie.
Ten mit mówi o tym, że stres na freelance i stres na etacie to są dwa różne stresy. I tak dla przykładu, na etacie można się stresować tym, że szef ma zły humor, że nie dowiezie się wyników itd. A w przypadku freelance po prostu czy będą Klienci i czy zapłacą. Finalnie Marek podsumował to na swoim przykładzie mówiąc, że odkąd jest na freelance to jego lekarz przypisuje mu mniej tabletek, co może świadczyć, że mniej się stresuje niż wcześniej będąc na etacie. - Freelance to nie jest prawdziwy biznes.
Kolejne zaprzeczenie ostatniego już mitu. Otóż, jak wspomniał prowadzący, na freelance trzeba zająć się wszystkimi działaniami, które wcześniej robiła nasza poprzednia firma na etacie. Część z nich zapewne będzie delegowana. Innym dowodem przemawiającym za tym i na korzyść freelance jest to, że pracując dla wielu firm z różnych branż można się dużo więcej nauczyć. Marek podał tutaj przykład, że w 3 lata na freelance zdobył więcej doświadczenia niż przez 10 lat na etacie. Wspomniał także, że na freelance trzeba umieć sprzedawać i mieć kontakty. Jako dowód przedstawił swoje kolejne pytanie skierowane na LinkedInie do freelancerów: “Jaki jest najważniejszy składnik sukcesu freelancera?” najwięcej, a dokładnie 54% osób z 283 głosujących odpowiedziała, że kontakty.
Na koniec, podsumowując swoją prelekcję połączył kontakty, wiedzę i doświadczenie oraz markę osobistą jako 3 składniki, które wydawałoby się, że gwarantują sukces na freelance. Jednak oprócz tego trzeba być jeszcze w odpowiednim miejscu i czasie, a także mieć świadomość. Tutaj odwołał się do wizji siebie na “starość”, która towarzyszy mu przy podejmowaniu kluczowych decyzji i weryfikuje czy zmierza we właściwym kierunku do obranego celu. Swą prelekcję rozpoczął cytatem i w ten sam sposób ją zakończył. Ten ostatni brzmiał “Nie bój się dużego kroku. Nie pokonasz przepaści dwoma małymi”.
(Nie)skuteczny e-mail marketing
Kolejna prelekcja z pierwszego dnia przeniosła mnie ze świata freelance do świata e-mail marketingu. Temat bardzo mi bliski, ponieważ swoją przygodę z marketingiem internetowym zaczynałem właśnie od obszaru marketingu automation, w tym e-mail marketingu, a GetResponse stale mi w tym towarzyszył. Ceniąc sobie liczne wskazówki od Irka Klimczaka, nie mogło mnie zabraknąć na jego wystąpieniu, gdzie dzielił się swoimi przemyśleniami i tipami. Tym razem Irek opowiedział o kiepskich emailach w prezentacji pt.: “Kiepskie emaile. Refleksje przed premierą nowego sezonu”. Już na początku wspomniał, że świat się zmienia, dużo się zmienia, ale cały czas dostaje kiepskie maile. Chodziło o wiadomości, które w tytule zawierają wszystko razem m.in. rabat na zakupy, jakąś dodatkową zniżkę czy informację o promocji.
Następnie, pokazał skalę wzrostu skuteczności narzędzi i rozwiązań marketingowych wraz z upływem czasu na przykładzie Marketing Technology Landscape. Jak można było zauważyć tych narzędzi z roku na rok stale przybywa. Ich dostępność i różnorodność dają ogromne możliwości, a mimo wszystko ani czas, ani nowe narzędzia nie czynią z nas lepszych marketerów. W dalszej części Irek podzielił się dobrymi praktykami w tworzeniu konwertujących maili. Wspomniał o strategii treści opartej na potrzebach użytkownika, stosowaniu segmentacji, jak również integracji kanałów. Na jednym z case’ów została przedstawiona sekwencja e-maili na przykładzie producenta kawy. Podsumowując, warto pamiętać o mailu powitalnym na dzień dobry. W dalszej perspektywie o emailach edukacyjnych by dać się poznać, swój produkt czy usługę, zbudować zaufanie i dopiero w kolejnym kroku wysyłać wiadomości z kuponem.
Innym wartym uwagi przykładem był test A/B dotyczący maila z przypomnieniem. Wersja A składała się z wiadomości z przypomnieniem bez opinii. Natomiast wersja B to był ten sam mail, jednak wzbogacony o opinie Klientów. W efekcie w wersji A współczynnik konwersji wyniósł 3,80%, w wersji B 7,69%, a dodatkowo odnotowano wzrost sprzedaży o 202%.
Ciekawym casem okazała się również firma produkująca spodnie. Dla oderwania się od schematów produkty były przedstawiane w nietypowy, oryginalny sposób. Np. spodnie, które towarzyszą nam w codziennym życiu, w pracy, siedzeniu, parzeniu kawy, czy też podczas robienia zakupów. Spodnie te charakteryzowały się tym, że miały dwie nogawki. A wszystko to było przedstawione w interesujący i praktyczny sposób. Mam nadzieję, że teraz Wasze maile zyskają na jakości i będą jeszcze lepiej konwertować 🙂
Krzysztof Marzec o przyjaźni z Google Analytics 4
Na InternetBeta nie mogło też zabraknąć naszego CEO Krzysztofa Marca, który wystąpił pod koniec pierwszego dnia z gorącym obecnie tematem: “Zaprzyjaźnij się z GA4 zanim będzie za późno”. Już na starcie padło porównanie, że brak Google Analytics 4 to nawet nie jest jak jazda bez trzymanki na rowerze, bo to jeszcze może być fajne. Brak GA4 to jak jazda na rowerze bez kierownicy i kół, wręcz ciągnięcie wraku, bo zupełnie nie wiadomo, co w naszych kampaniach działa. Dlatego niezbędne jest posiadanie systemu analitycznego, który pomoże nam wszystko mierzyć. Co więcej, wdrożenie GA4 pozwala uzyskać przewagę nad konkurencją. Im szybciej się to zrobi, tym szybciej będzie można wyciągać cenne wnioski. Tym bardziej, że narzędzie GA4 posiada wiele nowych funkcji, które szczególnie w przypadku braku zgód czy ciasteczek dają dodatkowe możliwości.
Krzysztof wspomniał również o bardzo ważnej i przełomowej dacie 1 lipca 2023 roku. Z tym dniem Universal Analytics przestanie działać, a co za tym idzie dane nie będę już zbierane. Zaznaczył, że z perspektywy czasu większym problemem od braku możliwości zbierania danych w UA jest brak możliwości porównania danych przy wdrożeniu GA4 na ostatnią chwilę. Dlatego warto zrobić to już teraz, by pozostać spokojnym i za rok móc porównać zebrane dane. Ponadto, największym problemem nie jest samo wdrożenie, lecz zaprzyjaźnienie się z GA4. Nadchodząca zmiana nie jest tylko wymianą interfejsu, a bardziej innym podejściem do myślenia o danych. W efekcie wiele trzeba będzie się nauczyć na nowo. Choćby dlatego, że interpretacja danych jest inna, jak i same definicje danych są inne. Mogą też pojawić się problemy z pułapkami systemu. Należy umieć zadawać odpowiednie pytania odnośnie tego, co w Analyticsie można sprawdzić. Jednak, aby cokolwiek sprawdzić trzeba mieć doświadczenie. Dlatego, gdy odłoży się wdrożenie do czerwca 2023, to wiele rzeczy może się nam nie podobać, być obce, a w efekcie nauki będzie jeszcze więcej. Gdy dodatkowo pojawią się błędy we wdrażaniu, to już całkiem możemy się spodziewać kolejnych strat. Biorąc to wszystko pod uwagę, najlepszym rozwiązaniem jest wdrożenie GA4 już teraz, aby mieć czas na zweryfikowanie poprawności wdrożenia oraz możliwość porównywania danych.
W dalszej części nasz CEO mówił o zupełnie innym podejściu między UA i GA4, a konkretnie o przejściu z sesji czy różnych działań na zdarzenia. Poniżej przykład:
- UA -> Nazwa + kategoria, działanie, etykieta, wartość
- GA4 -> Nazwa + parametry
W rezultacie mamy brak możliwości porównywania danych między tymi dwoma narzędziami. Trzeba mieć też świadomość, że zdarzenia w obu przypadkach są totalnie innymi zdarzeniami. Odnośnie wcześniej wspomnianych pułapek systemu pojawił się też przykład dotyczący zliczania użytkowników. Wynika to z tego, że ta sama nazwa w raportach nie zawsze jest już tym samym w obu systemach. I tak dla wyjaśnienia w kolumnie “Użytkownicy” w GA4 można zobaczyć łączną liczbę aktywnych użytkowników, a nie wszystkich użytkowników. Ostatecznie powoduje to rozbieżności w zbieraniu i interpretowaniu danych między UA i GA4. Krzysztof pokazał też, jak w praktyce wygląda eksploracja danych w GA4. Mogliśmy zobaczyć jak tworzy się własne raporty dopasowane do swoich potrzeb. Prelegent „zajawił” też temat bardziej dokładnej i głębszej analizy strony oraz bloga np. poprzez weryfikowanie najbardziej sprzedażowych artykułów. W tej sytuacji dobrze jest sprawdzić autorów treści, lub typy treści w nich zawarte. Dzięki takim danym można trafniej ocenić, w którym kierunku iść, jakim autorom zlecać przygotowanie treści oraz jakie treści przyniosą korzyści.
Na koniec uczestnicy otrzymali długą listę bonusów zawierającą ogrom wiedzy w postaci dostępu do nagrań wideo, jak i wartościowych książek, szkoleń, darmowego kursu GA4 czy listy osób ze świata analityki, które warto wziąć pod lupę. Wspomniane bonusy znajdziecie tutaj. A jeśli chcecie sięgnąć po jeszcze więcej wiedzy oraz poznać część tych osób na żywo to semKRK#20 będzie do tego idealną okazją. Odbędą się warsztaty SEM, SEO oraz konferencja w formie barcampu, z której nie będziesz chciał/a wyjeżdżać 🙂
InternetBeta 2022 – dzień 2gi
Drugi dzień konferencji zacząłem od obecności na wystąpieniu Piotra Kantorowskiego, który opowiadał o tym: “Jak prawo może ochronić Twój biznes / Jak prawo może zniszczyć Twój biznes”. Przyznam, że do tej prelekcji podchodziłem z dystansem, obawiając się, że powaga tematu, jak i ogrom kwestii prawnych przekazanych w formie artykułów bądź paragrafów sprawią, że osoba niezbyt znająca się na prawie poczuje na dzień dobry powiew nudy. Nic bardziej mylnego. Piotr zaczął w bardzo ciekawy sposób odwołując się do popularnego serialu animowanego South Park i obrony „na Chewbacca’ke” zmierzając do tego, że jeśli nie masz argumentów, to wywołaj zmieszanie i dobrze sprzedaj bzdury. W strategii tej chodzi o celowe odwrócenie uwagi i zaciemnianie, niekiedy aż nadto, klarownego obrazu.
Piotr nie odwoływał się jednak do “obrony Chewbacca’ki” po to, by utwierdzić wszystkich obecnych na sali w tym, że jest to najlepsza strategia, a on jest w niej co najmniej mistrzem. Zamysł był wręcz odwrotny – chciał on pokazać, że część przedsiębiorców wierzy w takie bajki, a realia są takie, że zawsze najlepiej jest dobrze przeanalizować nawet z pozoru błahe kwestie prawne. Pokazał to na kilku całkiem ciekawych przykładach w tym między innymi na z pozoru błahej kwestii ciasteczek i pierwszej ze spraw, która rozegrała się na kanwie tego zagadnienia w Polsce. Jednym z najciekawszych wątków wystąpienia było dla mnie przedstawienie przypadku z uzyskaniem ochrony dla wzoru przemysłowego na typową, nieodznaczająca się innowacyjnym designem i indywidualnym charakterem suszarkę do naczyń, która jak się okazuje także może skorzystać z ochrony prawnej. Tym przykładem Piotr pokazał, jak łatwo można uzyskać przewagę konkurencyjną jeśli zna się odpowiednie “kruczki prawne”. Wyjaśnił jednak, że w tym przypadku jeśli konkurencja podejmie odpowiednie działania, to sytuacja ta jest możliwa tylko na chwilę, dopóki prawnie nie zostanie to wyjaśnione i ochrona cofnięta.
Jednak finalnie największym zaskoczeniem było dla mnie to, że takie nieetyczne zabiegi są możliwe do przeprowadzenia. Co w pewnym stopniu wynika z tak skonstruowanego procesu otrzymywania ochrony na wzory przemysłowe, gdzie Urząd Patentowy nie bada czy są to innowacyjne rozwiązania jeśli chodzi o ich design. W efekcie rozwiązanie takiej sytuacji może przez pewien czas skutecznie zablokować działania konkurencji stając się monopolem, jedynym sprzedawcą na rynku przez pewien czas. Z dalszej części prezentacji można było się dowiedzieć, że jeśli nie posiada się ochrony, ale ma się grube miliony i tak można spać spokojnie przy czym dotyczyło to sporu Apple i Samsunga, których raczej nie jest przesadnie przekładalny na przeciętny biznes w naszym kraju. Prawdziwa konkluzja prezentacji była natomiast taka, że w biznesie nie jest jak w piosence Maty, że dzwoni papuga i mówi, że załatwione wszystko na pewno się uda. W biznesie zdecydowanie lepiej odpowiednio wcześnie zadbać o swoje interesy i analizować także prawnie działania, które podejmujemy.
Komunikacja, głupcze…
Zaraz po Piotrze na scenie głównej pojawił się stały bywalec konferencji InternetBeta, czyli Paweł Sala z tematem: “Komunikacja głupcze … czyli jak dobrze komunikować się z Klientami, potencjalnymi Klientami i nie tylko”. Swoje wystąpienie zaczął od szybkiego ćwiczenia prosząc nas o odwrócenie się w lewo i przedstawienie się osobie obok. Problem w tym, że gdy wszyscy byli odwróceni w lewo to mieli okazję zobaczyć jedynie plecy drugiej osoby co w pewnym stopniu mogło wywołać zamieszanie bądź dyskomfort. Finalnie ćwiczenie to dało nam do myślenia w kwestii błędów w komunikacji. Następnie, prowadzący odwołał się do osoby Daniela Kahnemana, który określił dwa systemy myślenia: system 1 – szybki i system 2 – wolny. Paweł nazwał je po swojemu, a konkretnie: serce, jako system bardziej intuicyjny, szybki i automatyczny, ale też taki, który popełnia wiele błędów. Oraz rozum, jako bardziej rozważny, logiczny i powolny, który w kryzysowych momentach wspomaga serce. Po dokładniejszym wprowadzeniu w ten temat wspomniał, że większość z nas niestety sprzedaje rzeczy, które racjonalnie nie są potrzebne naszym Klientom. Biorąc pod uwagę, że 90% decyzji ludzie podejmują z automatu i intuicyjnie przez system 1 to i tak większość marketerów komunikuje się w odniesieniu do systemu 2.
Kolejną bardzo znaną osobą, która została wymieniona na scenie był Simon Sinek wraz z jego książką “Zaczynaj od DLACZEGO. Jak wielcy liderzy inspirują innych do działania”. Jak sam tytuł wskazuje, ważne, by zawsze zaczynać od dlaczego. Tutaj m.in. został podany przykład marki Red Bull, która swym przekazem komunikuje, że dodaje skrzydeł, że dzięki nim można robić wyjątkowe rzeczy jednocześnie oddziałując na emocje. Wielokrotnie zostało to podkreślone przez prelegenta, że wspomniane emocje często są kluczowe nie tylko dla marki, ale również dla każdego działania w komunikacji. To właśnie emocje powodują, że podejmujemy pewne decyzje. A to, że podejmowane są decyzje przyczynia się do konwersji, które następnie przekładają się na pieniądze. Co ważne, emocje nie dotyczą tylko obecnej chwili, tego co jest tu i teraz. Lecz także nasze wspomnienia z przeszłości mogą budować pewien kontekst emocji. Dla przykładu został pokazany przykład świetnej reklamy McDonald’s, która w wyniku protestu po tygodniu transmisji w TV została usunięta ze względu na podkład muzyczny, który wcześniej był już wykorzystany w filmie “Wściekłe psy” podczas sceny odcinania ucha brzytwą, co ostatecznie wpłynęło na odbiór reklamy przez widzów.
Mając na uwadze powyższy przykład warto pamiętać, że kontekst decyduje, jak będziemy postrzegać daną markę, przekaz, czy produkt. A towarzyszące temu emocje będą przekładać się na decyzje, decyzje na konwersję, a konwersje na pieniądze. W drugiej części prezentacji Paweł przeprowadził kolejne szybkie badanie na sali. Miało ono na celu uświadomienie uczestnikom, że pierwsze wrażenie zostaje z nami na zawsze. Tak więc pierwszego wrażenia wyrobionego na temat danej marki, produktu, czy usługi zwykle już nie będziemy chcieli zmieniać. Jest to ważne tym bardziej, że pierwsze wrażenie działa na emocje, które tak jak już było wspomniane wcześniej wpływają na decyzje, konwersje i pieniądze w tym przychody.
Kolejny ważny punkt w tym wystąpieniu dotyczył rozmów z Klientami. Aby poznać cel naszego odbiorcy, dobrze byłoby z nim porozmawiać, jednocześnie dowiedzieć się więcej o jego powodach, decyzjach i poznając towarzyszące temu emocje. Takich informacji niestety nie uzyska się z żadnych ankiet, badań, czy person. Zbliżając się do końca wystąpienia ponownie padły ważne słowa mówiące o tym, że w komunikacji z Klientem mniej znaczy więcej. Dlatego czasem warto schować część funkcjonalności, szczególnie tych nieistotnych i rotować nimi zależnie od potrzeb. Jako przykład podane było zarządzanie funkcjonalnościami na kartach produktowych, gdzie jedne funkcjonalności są bardziej potrzebne na Black Friday, a inne np. podczas kampanii świątecznych. Innym przykładem było uproszczenie cennika dla jego lepszego zrozumienia, co także okazało się korzystną zmianą i przełożyło na lepsze wyniki.
Jeszcze więcej o GA4
Wspominałem już wcześniej, że analityka to gorący temat w ostatnim czasie, ale też bardzo obszerny. Pomimo świetnej prelekcji Krzysztofa Marca pełnej nowinek i analitycznych wskazówek, Karol Dziedzic i tak miał o czym mówić skupiając się bardziej na kwestiach typowo technicznych związanych z migracją do GA4 i całą towarzyszącą temu otoczką. Cieszyć może fakt, że w obu przypadkach frekwencja na sali zdecydowanie dopisała, co tylko potwierdza duże zainteresowanie tym tematem. Na samym początku Karol przedstawił całą ścieżkę rozwoju Google Analytics od momentu jego powstania do chwili obecnej. Dzięki temu była okazja uzupełnić wiedzę, gdyż jak się okazało większość uczestników konferencji zaczęła swą przygodę z tym narzędziem od wersji Universal Google Analytics.
Następnie ponownie padła data 1 lipca 2023, a wraz z nią kilka cennych list TO DO, które załączam poniżej:
Migracja techniczna:
- Migracja celów wraz z dodatkowymi parametrami z GA3 do GA4
- Przebudowanie dataLayer na GA4
- Migracja modułu e-commerce w GA4
- Wykluczenia bramek płatniczych w GA4
- Konfiguracja ustawień GA4 (Google Signals, przechowywanie danych)
- Wydłużenie okresu ważności ciasteczek
- Korekta ustawień sesji z zaangażowaniem
- Połączenie GA4 i Search Console
- Połączenie GA4 i Google Ads
- Połączenie GA4 i Google Merchant Center
- Wykluczanie ruchu wewnętrznego w GA4
- Konfiguracja wewnętrznej wyszukiwarki w GA4
- Odtwarzanie list remarketingowych do Google Ads z GA3 do GA4
- Konfiguracja cross-domain tracking w GA4
- Konfiguracja grupowania treści w GA4
Migracja umiejętności zespołu:
- Zrozumienie różnic w wymiarach i danych
- Korzystanie z raportów eksploracji
- Korzystanie z raportów eksploracji ścieżki
- Korzystanie z raportów eksploracji sekwencji ścieżki
- Korzystanie z raportów kohort
- Korzystanie z raportów pokrywania się segmentów
- Tworzenie list odbiorców
- Tworzenie segmentów
- Korzystanie z Data Studio + BigQuery
Migracja raportów:
- Odtworzenie raportu efektywności pozyskiwanego ruchu
- Odtworzenie raportu efektywności contentu
- Odtworzenie raportu efektywności produktów w ecommerce
- Odtworzenie raportów lejków konwersji
- Odtworzenie raportów person
- Odtworzenie segmentacji użytkowników
To jednak nie koniec rzeczy TO DO, ponieważ do końca 2022 roku, a najlepiej jak najszybciej należy wdrożyć Consent Management Platform, co daje możliwość przechowywania zgód oraz zarządzania nimi.
Plusem jest to, że średnio 80% użytkowników akceptuje ciasteczka. Natomiast w przypadku tych pozostałych utraconych reszta zostanie wymodelowana przez sztuczną inteligencję. Poniżej przykład jak mechanizm ten działa w praktyce:
Jedna z ciekawostek, która wybrzmiała ze sceny dotyczyła przechowywania danych o użytkownikach i zdarzeniach. Padła tutaj wskazówka odnośnie zmiany w ustawieniach Google Analytics 4 okresu przechowywania danych o zdarzeniach. Opcje są dwie: 2 miesiące i 14 miesięcy. Standardowo wybrana jest ta pierwsza, krótsza, zatem warto dokonać zmiany by wydłużyć ten czas. Inną równie ważną informacją, która dla wielu osób może okazać się przydatną dotyczy wycofania Universal Analytics. Po 1 lipca 2023 r. przez co najmniej 6 miesięcy będzie możliwy dostęp w usłudze Universal Analytics do przetworzonych wcześniej danych. Google zaleca wykorzystać ten czas na wyeksportowanie raportów historycznych. Następnie, został poruszony bardzo ważny temat reklam w świecie utraconych ciasteczek i możliwości śledzenia. Jednak tutaj rozwiązaniem jest GTM Server – Side, który zapewnia większe bezpieczeństwo danych, lepszą wydajność minimalizując utratę danych oraz większą skuteczność w przypadku próby blokowania śledzenia m.in. przez rozwiązania typu adblock czy ITP, które mogą być stosowane w przeglądarkach. Kończąc, Karol podsumował proces wdrażania analityki kiedyś i dziś. Jak można zauważyć na poniższym obrazku rozrósł się on znacząco. Jednak mimo wszystko nie warto się zniechęcać, lecz dążyć do pełnego wdrożenia analityki w wykorzystaniem GA4 oraz wszystkich dodatkowych i niezbędnych narzędzi, które uskuteczniają analitykę na stronie oraz w działaniach reklamowych.
Meta vs TikTok
W ostatni dzień konferencji InternetBeta poziom wystąpień również obfitował w interesujące oraz będące aktualnie na topie tematy. Dowodem na to jest wystąpienie Adriana Gamonia, który na Betowej scenie słynie przede wszystkim z dzielenia się wiedzą o skutecznej komunikacji na LinkedInie, jednak tym razem zaskoczył i opowiedział więcej o: “Meta vs. TikTok, czyli social media 3.0. Co dla marketerów oznacza TikTokizacja contentu?”. Temat zdecydowanie trafił do słuchaczy, a sam prowadzący przekazał ogromną dawkę wiedzy, dzieląc się też swoimi przemyśleniami w obszarze:
- Social mediów 3.0
- Zmiany reguł w komunikacji marketingowej
- Tego na co warto się przestawić
Wszystko zaczęło się od porównania TikTok vs. Meta, gdzie nie jest tajemnicą, że pod względem liczby użytkowników Facebook mocno dominuje na świecie. Według danych TikTok posiada ponad 1 miliard użytkowników, a Facebook ponad 3 miliardy aktywnych użytkowników. Jednak innym ważnym aspektem funkcjonowania mediów społecznościowych jest czas, który nich jest spędzany. W tym przypadku dane prezentują się całkiem inaczej. Globalnie średni czas spędzony na Facebooku w latach 2021-2022 wyniósł około. 16 godzin miesięcznie. Natomiast czas poświęcany na TikToka stale rośnie i zbliża się już do 30 godzin miesięcznie.
Adrian zjawisko to nazwał jako “ćpanie TikToków”, gdzie niby wchodzi się na parę minut, a finalnie siedzi się godzinami. Oraz wyjaśnił, dlaczego ten czas jest tak bardzo ważny. Otóż platformy społecznościowe dzięki temu, że spędza się na nich więcej czasu, mogą więc też wyświetlić więcej reklam użytkownikom, a dzięki reklamom mają więcej pieniędzy. Co więcej prognozuje się, że przy takim wzroście w ciągu kilku lat TikTok może przegonić Youtube’a. Padło więc stwierdzenie, że “TikTok is the KING”, co pokazuje poniższy obrazek:
Została też zwrócona uwaga na to, że inni “kopiują”, a zarazem “konwergują”. W efekcie obecnie topowi gracze testują i wdrażają nowe podpatrzone u innych funkcje i rozwiązania. A więc tak dla przykładu:
Instagram – Reels
YouTube – Shorts
Snapchat – Spotlight
Pinterest – Piny
Dodatkowo social media zmieniają się pod wpływem TikToka i rozwoju technologii (szczególnie AI), ale główny rytm zmian wyznaczają potrzeby młodych. Następnie, Adrian objaśnił skąd wziął się sukces TikToka. Argumentował to tym, że TikTok świetnie wykorzystał ludzkie potrzeby:
- Przynależności – integracji z innymi
- Wyrażania siebie i kreowania swojego “statusu” (uniwersum)
- Bliskości, a zarazem bezpieczeństwa w kontaktach
- Bycia zauważonym i docenionym
Później opowiedział więcej o tym, dlaczego TikTok zdobywa coraz większą uwagę młodych odbiorców. W skrócie przemawiają za tym:
- Krótkie pigułki “nagrody” trawione w kilkanaście sekund – emocje opadają i rosną
- Silna personalizacja treści – dostajemy treści dopasowane do potrzeb, ale też stymulujące je
- Zróżnicowanie treści – nie nudzimy się i czekamy na ulubione
Dodatkowo pokazał też zależności między działaniem algorytmów Facebooka oraz TikToka. M.in. podkreślił to, że TikTok is the KING nawet nie jako sama platforma, ale bardziej jako format, gdyż już nawet na LinkedInie można spotkać firmy B2B wrzucające TikToki. Poniżej pełne podsumowanie w formie tabelki:
W dalszej części prezentacji Adrian omówił social media w wersji 1.0, 2.0, i 3.0 wraz z różnicami pomiędzy nimi. W przypadku tych 3.0, które królują obecnie cechuje je:
- Podział na twórców i odbiorców -> kultura twórców
- Uniwersalny wizualny język wideo
- Fast content – duża łatwość i szybkość konsumpcji video treści
- Treści serwowane na bazie zainteresowań, a nie social graph
- Silna rola “hackowania mózgu” i uczącej się nas AI
- Prywatność zachowania w formie bezpośrednio wysyłanych komunikatów
W efekcie można zauważyć, że social media 3.0 to zmiana reguł. Od rodziny i przyjaciół, kręgu znajomych poprzez ekspresję indywidualizmu, po nowych celebrytów i kult autokreacji.
Wspomniana zmiana reguł na rynku marketingowym wpłynęła na to, że estetyka i perfekcja są już passe i teraz wygrywa zaskakująca treść tworzona i publikowana tu i teraz. Ponadto już nie człowiek, a coraz bardziej sztuczna inteligencja stymuluje nasze upodobania. Natomiast fast content uznawany jest za wyznacznik dzisiejszych czasów. Warto też mieć na uwadzę decentralizację mediów.
Na koniec Adrian podzielił się wskazówkami. Oto kilka z nich:
- Content się zmienia, ale nasze potrzeby się nie zmieniają.
- Kierunek dla firm to ciągłe wytwarzanie fast contentu i podpinanie się pod istniejące lub tworzenie własnych trendów.
- Marki powinny stawiać na tworzenie swoich “uniwersów” np. Uniwersum Marvela
- Marki powinny stawiać nie na platformy, ale na treści pasujące do wielu platform.
- Autentyczność i otwartość marek jeszcze bardziej w cenie.
Podsumowanie
To byłby koniec moich podsumowań, choć świetnych prelekcji było dużo, dużo więcej. Poza tym InternetBeta to nie tylko wystąpienia na scenie. Nie bez powodu można spotkać się z hasłem #klimattoludzie, ponieważ równie dużo, jak nie jeszcze więcej dobrego można wyciągnąć dzięki wartościowym rozmowom w przerwie kawowej, a kawa jest naprawdę smaczna! Polecam to wydarzenie już teraz zapisać sobie w kalendarzu i mam nadzieję do zobaczenia za rok. A międzyczasie zapraszam na równie topową konferencję semKRK, która już na dniach – 28 października.