semCAST #12: Treść, treść i jeszcze raz treść! Jak dzięki niej sprzedawać online?

Ewelina Ibek
Ewelina Ibek
Archiwum 10.2022
 
semCAST #12: Treść, treść i jeszcze raz treść! Jak dzięki niej sprzedawać online?

semCAST #12
Treść, treść i jeszcze raz treść! Jak dzięki niej sprzedawać online?

semCAST #12: Treść, treść i jeszcze raz treść! Jak dzięki niej sprzedawać online? 

Jeżeli ktokolwiek chce sprzedawać przez internet… nie może zapomnieć o najważniejszym, czyli o contencie!

Kolejny raz Krzysztof Marzec w rozmowie z wyjątkowym Gościem! W dwunastym odcinku naszego semCASTu Milena Majchrzak z SEMSTORM dzieli się swoim doświadczeniem i podpowiada, jak wykorzystać treść, by lepiej sprzedawać, lepiej się komunikować z Klientami i lepiej zaplanować skuteczną strategię content marketingu ?

Czego dokładnie dowiecie się z naszego najnowszego odcinka:

  • Jak zmieniała się rola contentu nie tylko dla pozycjonowania, ale dla całego biznesu?
  • Jak pokazać contentem, że jesteśmy specjalistami?
  • Dlaczego zawsze warto robić keyword research?
  • Jak pisać content, który idealnie trafi w serca naszej grupy docelowej?
  • Jak pisać artykuły z pomocą AI i oczywiście… czy AI zastąpi ludzi w marketingu?
logo sem cast clear 300x300

Kamil Leśniak: Cześć! Z tej strony Kamil Leśniak z DevaGroup. Na co dzień pracuję jako Marketing Manager, a dziś usłyszycie ode mnie najświeższe nowości dotyczące marketingu internetowego. Zacznijmy od zaproszeń na branżowe eventy!

Warsztaty towarzyszące semKRK#20 odbędą się online już 25 i 26 października. We wtorek spotkacie się z najlepszymi praktykami Google Ads&Analytics, których zaprosiliśmy do poprowadzenia warsztatów specjalnie dla Was! Natomiast w środę coś dla średnio-zaawansowanych praktyków SEO! Serdecznie zapraszamy, bilety są jeszcze do kupienia!

A jeśli w tych dniach będziecie w Warszawie, to zapraszamy na kolejną edycję Mobile Trends Conference, która odbędzie się tam stacjonarnie. Wśród prelegentów Krzysztof Marzec, więc z tej okazji mamy dla Was specjalny kod: PRELEGENT20 obniżający zakup biletów aż o 20%!

27 października o 12:00 zaprezentujemy kolejny odcinek webinarowej serii Pomówmy o marketingu. Przed uczestnikami wystąpią: Aleksandra Dygudaj z DevaGroup i  Agnieszka Lipka z edrone opowie o tym, jak skuteczniej docierać do odbiorców w e-commerce.

Wisienką na torcie będzie piątek 28 października i semKRK#20 w Muzeum Manggha w Krakowie! Więcej informacji o wydarzeniach w których bierzemy udział lub polecamy znajdziecie w tranksrypcji odcinka na naszej stronie. Pamiętajcie o kodzie zniżkowym na bilety na konferencję semKRK#2

 
 
 
 

KOD ZNIŻKOWY

SEMCAST20

20% zniżki na bilet

ODBIERAM!

 

 

Nasz partner WhitePress organizuje międzynarodową ankietę o SEO i content marketingu! W końcowym ebooku porównane zostaną strategie i trendy dotyczące contentu, link buildingu i narzędzi SEO.  Ankieta jest w pełni anonimowa i trwa od 5 do 10 min. Za każdą w całości wypełnioną ankietę WhitePress® przekaże 1 euro na organizację WWF ? My już pomogliśmy! Teraz Wasza kolej! Link do transkrypcji: ? https://dva.pl/6QYw

 
 
 

Social Press i ContentHouse przygotowali ciekawy raport pt.:“Kryteria wyboru agencji marketingowych”. Jest to prawie 100 stron rzetelnych informacji przygotowanych dla samych agencji, jak i ich potencjalnych Klientów. Tym bardziej zapraszam do jego sprawdzenia, ponieważ dołożyłem tam kilka słów od siebie!

Na naszym blogu znajdziecie podsumowanie konferencji Search On 22 z nowościami od Google, a wśród nich m.in.: 4 ważne aktualizacje w Mapach Google oraz nowości w Google Shopping, np. “kup cały outfit” albo “pomoc w skomplikowanych zakupach”. Link do całego tekstu naszej Social Media & Content Specialist – Anny Skowron znajdziecie w transkrypcji!

 

To tyle w nowościach semCAST! Aby być na bieżąco z dynamicznymi zmianami – zapraszamy do kolejnego odcinka! Dzięki za uwagę i do uslyszenia!

logo sem cast clear 300x300

Krzysztof Marzec: Cześć, witajcie w kolejnym odcinku semCASTu. Dzisiaj tematem przewodnim będzie content marketing. A naszym gościem jest Milena Majchrzak, CEO i Content Marketing Evangelist w SEMSTORM. Cześć, Milena!

Milena Majchrzak: Cześć, Krzysiek! Dzięki za zaproszenie.

KM: Świetnie, że tu jesteś. Myślę, że jesteś idealną osobą, która może nas wprowadzić w świat content marketingu i nie tylko wprowadzić, ale powiedzieć o tym bardzo dużo. Jesteś współtwórczynią SEMSTORMu. Zaraz powiemy, co to SEMSTORM i co to za narzędzie (korzystam z niego na co dzień). Pracę w branży SEO rozpoczęłaś już ponad 14 lat temu, więc to mnóstwo doświadczenia. Ba, wiem, że też od ponad 20 lat tworzysz strony, platformy internetowe i pewnie podobnie znowu jak ja najpierw hobbystycznie, a potem zawodowo. Wiem też, że występujesz bardzo często na konferencjach Online Marketing Day, semKRK, SEO & Content Camp. Wiem, że te prelekcje są odbierane bardzo pozytywnie, są wyróżniane i wysoko oceniane przez publiczność. Zajmujesz się też szkoleniami, więc mam nadzieję, że będzie nam łatwo przekazać te informacje na temat content marketingu naszym słuchaczom. I dlatego powoli przejdę już do swojego pierwszego pytania. Ale zanim powiemy o content marketingu, chciałbym, żebyś nam trochę nakreśliła, jak zaczęła się Twoja przygoda z SEO i w ogóle kiedy zrodził się pomysł na powstanie narzędzia, jakim jest SEMSTORM?

MM: To są faktycznie początki w świecie, który wyglądał zupełnie inaczej. Dzisiaj Google to już jest inna wyszukiwarka. Ale masz rację, ja tworzyłam strony najpierw hobbystycznie i z content marketingiem miałam chyba do czynienia tak od początku. Tylko to oczywiście wtedy nazywało się inaczej, bo ja m.in. hobbistycznie współtworzyłam jedną z platform blogowych, gdzie ktoś mógł sobie założyć bloga i go publikować. Tak zresztą poznałam moich pierwszych współpracowników, przez których poznałam potem Wojtka Karwowskiego, z którym współtworzymy SEMSTORM. To on tak naprawdę wprowadził mnie w świat SEO, bo znając siebie, wiedząc jak pracujemy, mieliśmy okazję między innymi w Internet Group pracować razem. Zaproponował mi potem pracę w swojej agencji, gdzie miałam już do czynienia z poziomu takiego Web Developingu na początku, czyli technicznego SEO, którym się dzisiaj nie zajmuję. Miałam okazję poznawać tajniki SEO, ale to nie do końca było coś, co mi odpowiadało. Mnie zawsze bardzo ciągnęło do contentu i do pisania. I tak trochę w tym kierunku zaczęłam też zmierzać z paroma dziwnymi zawirowaniami po drodze, bo ja w ogóle lubię bardzo wiele testować, sprawdzać, co mi odpowiada itd. Natomiast tak to było czternaście lat temu i pewnie wiele rzeczy, o których moglibyśmy sobie porozmawiać, bo Ty też masz przecież ogromne doświadczenie, dzisiaj zszokowałoby wielu marketerów. To był inny świat.

KM: Dokładnie. Ja pamiętam, że bardzo często powtarzamy, że content zawsze był częścią SEO, jeżeli było robione dobrze, trzeba było tworzyć treści. Ale pamiętam, że kiedyś ten content to było na przykład takie sztuczne strony docelowe, robione gdzieś tam obok struktury strony, coś na siłę, jakieś totalne pisanie pod Google Bota itd. Jak to wygląda teraz? Załóżmy, jestem właścicielem biznesu, mam swoją stronę, jakieś konkretne usługi albo produkty, i chcę się za to zabrać porządnie. Od czego muszę zacząć i dlaczego właściwie warto to robić?

MM: Jeżeli w ogóle ktokolwiek chce sprzedawać przez internet, to content różnego rodzaju, bo content to nie jest tylko artykuł czy nie jest tylko strona internetowa. O tym często zapominamy, ale o tym pewnie dzisiaj głównie będziemy mówić, o takich pisanych rzeczach. Ale content to jest główny sposób porozumiewania się z potencjalnym klientem. On wchodząc na stronę, tak naprawdę czyta to, co my mu mamy do zaoferowania. I to jest względnie nieważne, którędy wchodzi: czy przez social media, czy dlatego, że ktoś mu polecił, czy z wyszukiwarki. Na dobrą sprawę tym contentem my pokazujemy, czy jesteśmy profesjonalistami, czy nie. I teraz ja się odwołałam do tych czternastu lat wstecz. Tam wtedy o dbałość językową, o poprawność językową, o to, żeby to wszystko fajnie wyglądało, to mało kto o tym myślał. Raczej pisaliśmy, żeby umieścić jak najwięcej słów kluczowych. Tam słowo, tu słowo, najlepiej bez odmiany. Jak się to czytało, to brzmiało tragicznie. A dzisiaj już tak nie jest. Dzisiaj musimy połączyć tę perspektywę Google’a, który lubi słowa kluczowe w dalszym ciągu z perspektywą klienta, który jak wchodzi to nie chce czytać bełkotu, tylko chce wiedzieć, w czym my mu możemy pomóc, co mu sprzedajemy, co mu oferujemy i co on zyska dzięki temu, że właśnie z nami rozpocznie tę współpracę, co w naszym sklepie kupi? Bo przecież są różne rodzaje treści, są treści do sklepów internetowych, treści do stron z usługami, takie bardziej edukacyjne czy rozrywkowe, np. w formie wpisów blogowych. Więc tych treści naprawdę jest multum. Do każdej trochę podchodzimy inaczej, ale wszędzie się z nimi stykamy i wszędzie ich potrzebujemy tak naprawdę w każdym biznesie, który planujemy odpalić czy mamy online. Bez treści nie ma strony internetowej, taka jest prawda.

KM: Ok, ale ktoś by mógł powiedzieć, że przecież to jest naturalne i właściwie intuicyjne, że mam jakąś usługę i sobie tę usługę opiszę na stronie. Ja już wiem, że to tak nie działa, np. gdybym na mojej stronie opisał tylko, że zajmuję się, załóżmy, usługą pozycjonowania, nagle mam problem, że ktoś inny nie szuka samego tego słowa, ale np. usłyszał już o pozycjonowaniu długiego ogona, gdzieś mu wpadło takie coś, wpisuje to pozycjonowanie long tail czy długi ogon i nagle nie istnieje to na mojej stronie. Ja to pociągnę dalej. Potrafię po latach mieć klientów, których obsługujemy przez x lat i oni potrafią zapytać: OK, świetnie nam idzie ta kampania, ale kogo polecicie od innej usługi? Przecież my to też robimy. Oni nie sprawdzają tej strony albo czegoś może nie być na stronie. I to jest właśnie ten problem. Jakbyś mogła nakreślić, jak zrozumieć, że nie wszystko, co ja mogę powiedzieć czy mam w głowie na temat swojego produktu czy usługi, to jest faktycznie to, czym można by pozyskać użytkowników z Google’a? Bo spodziewam się, że można wyjść znacznie dalej. Jak to analizować? Jak się za to w ogóle zabrać?

MM: Tutaj tak naprawdę musimy zahaczyć o dwie rzeczy. Po pierwsze o to, że my jako specjaliści, bo Ty jesteś specjalistą, ja jestem specjalistą, i ten, kto ma stronę z usługami też jest specjalistą w swojej dziedzinie, i my się zmagamy z klątwą wiedzy. Z tym, że jesteśmy tak głęboko w swoim biznesie, że coś, co dla nas jest logiczne, intuicyjne, dla kogoś nie jest. Jednocześnie mamy, i to też nie mówię, że wszyscy, ale my jako specjaliści mamy, nie wiem, czy to jest niechęć do weryfikacji tego, co myślimy, czy to może taka trochę obawa, że jak będziemy mówić prosto, czy jak będziemy szukać prosto, pisać prosto, to ktoś stwierdzi „a może to wcale nie jest taki ekspert i nie warto go słuchać”? I to się wiąże z kilkoma rzeczami, które właśnie mają wpływ na to, co Ty mówisz, na to, jak opisywać usługi, żeby też Google o tym wiedział. To się wiąże z takim trochę „ja wiem lepiej”, z niechęcią do Keyword Researchu, bo wszystko to, jak ludzie szukają, da się bez problemu znaleźć za pomocą Keyword Researchu i zweryfikować, czy my myślimy dobrze, też da się za pomocą Keyword Researchu. Jeżeli na przykład wpiszemy sobie, dokładnie tak, jak Ty mówisz, pozycjonowanie, to bardzo możliwe, że zaraz nam wyjdzie tutaj pozycjonowanie long tail, pozycjonowanie długi ogon, pozycjonowanie szerokie i jeszcze ileś tam innych dodatkowych.

MM: Jeżeli zrobimy analizę konkurencji w ogóle, co też jeszcze z niewiadomych przyczyn dla mnie dzisiaj nie jest robione tak szeroko i niektóre firmy w ogóle się za to nie zabierają, dowiemy się, że oprócz tego pozycjonowanie, które u nas w głowie gdzieś tam istnieje jako taki główny termin, jest też SEO, jest też link building, może ktoś tego szuka i nie są to tylko specjaliści i możemy w ten sposób rozszerzać ten zbiór fraz o powiązane semantycznie, o takie, które faktycznie powinny się znaleźć, żeby dotrzeć do tych mniej zaawansowanych, którzy pewnie wpiszą pozycjonowanie, do tych, co już troszkę liznęli tematu i może wpiszą link building i jeszcze do jakichś innych osób, które też mogą szukać na swój własny sposób. Tych tematów, które opisują nasze usługi, nie tylko pozycjonowanie, nie tylko fryzjerstwo czy chociażby my mamy klientów na przykład z zakładów pogrzebowych i tam też ludzie szukają na różny sposób. I tych słów, tego zbioru słów jest na tyle, że stamtąd naprawdę można sobie wybierać i można tworzyć rewelacyjne teksty, niezależnie od tego, jak kto szuka.

KM: Ja dodam od siebie, że są na pewno słowa, które potrafią sprzedawać nasze usługi do konkretnej grupy odbiorców. Czyli jesteśmy w stanie znaleźć takie słowa, po których znajdziemy klienta, który na przykład chce kupić po prostu tani sportowy zegarek, który będzie odporny na jakieś zwykłe wstrząsy lub klienta na zegarki ekskluzywne, drogie, nadające się na jakąś wyjątkową okazję. I właśnie w tym researchu, w tej analizie słów kluczowych myślę, że warto to zrobić. Ale dodaj proszę, co potem z contentem? Czy piszemy w inny sposób do innych osób?

MM: Tak i piszemy do osób, które znajdują się na różnych etapach lejka w ogóle w inny sposób. Bo rzadko kiedy jest tak, że potencjalny klient, potencjalny kupujący dzisiaj sobie siedzi na spotkaniu i patrzy, że wszyscy mają zegarki i na tym samym spotkaniu pod stołem wchodzi przez telefon i kupuje zegarek. Częściej przechodzimy przez całą ścieżkę, czyli najpierw zdajemy sobie sprawę, że istnieje jakaś potrzeba, robimy research, jakie firmy w ogóle sprzedają zegarki, szukamy opinii, potem szukamy sklepu, który jest nam w stanie to sprzedać i przechodzimy przez ileś tam kroków, zanim podejmiemy decyzję o zakupie. I tutaj też na każdym etapie tak naprawdę spodziewamy się innych treści, są inne słowa kluczowe. I np. na etapie takiego researchu możemy szukać, jaki jest najlepszy zegarek, powiedzmy biznesowy, jaki najlepszy zegarek biznesowy? Potem już, mając konkretne marki, możemy szukać: zegarek, marka, opinie. I w jednym przypadku chcemy dostać taki zbiór kilku zegarków czy kilku marek, które spełniają nasze oczekiwania. W innym przypadku być może jakieś nawet wideo nagranie. A później, jak już wiemy co kupić, no to oczywiście stronę kategorii w sklepie albo stronę już konkretnego produktu.

MM: I podobnie jest z rodzajami treści, o których Ty mówisz. Mamy też w ramach jednego produktu tanie zegarki, mamy drogie zegarki ekskluzywne, mamy zegarki, które mają przypominać biżuterię, zwłaszcza dla kobiet, zegarek, który wygląda jak bransoletka. Mamy zegarki, takie smartwatche, które są bardzo popularne i tak naprawdę tutaj też każdy z nich będziemy opisywać w inny sposób. Jeżeli na przykład kobieta chce kupić ekskluzywny zegarek, to właśnie musimy podkreślić to, że on ma wyglądać jak bransoletka i rzucać się w oczy. A jeżeli ktoś chce kupić smartwatch, to zależy mu na zupełnie innych cechach. I te cechy też trzeba rozpoznać. Ale tu bardzo często też podpowiadają nam narzędzia do researchu słów. Bo jeżeli wpiszemy „smartwatch” i wybierzemy sobie tę opcję, jak w SEMSTORM, generowania tematów, to zapoznamy się z najczęstszymi pytaniami, jakie użytkownicy mają o smartwatchach. I następnie w takim opisie wystarczy te pytania zaadresować, oczywiście konkretnie uwzględniając ten model, który opisujemy i w ten sposób przekonać klienta, że to jest smartwatch właśnie dla niego i tym trzeba się zainteresować i to warto kupić.

KM: Myślę, że warto podkreślić to, co mówisz o tej analizie słów kluczowych w tym kontekście, że bardzo często, ja to widzę po swoich klientach, to może zburzyć ich taki idealny dotychczasowy obraz biznesu. Szczególnie jak prowadzili biznes offline’owy. No i nagle patrzą na te słowa i zaczynają się nie zgadzać zarówno słowa trendy z tym, co działo się u nich w biznesie. Internet po prostu rządzi się swoimi prawami i inaczej szukamy jako społeczeństwo, cały przekrój statystyczny niż jedna konkretna osoba. I to podkreśliłaś wcześniej jeszcze, szczególnie właśnie my jako specjaliści, prawda? Czyli ktoś, kto będzie się znał na danej usłudze, może myśleć, że ktoś inaczej jej szuka. A tu nagle przychodzi ktoś, kto chce po prostu kupić ten zegarek, nie zna się na tym i może zacznie całe poszukiwania od tego, że chce, żeby ten zegarek był w danym kolorze, prawda? Więc trzeba być chyba bardzo otwartym przy tej analizie słów kluczowych i zaufać danym, a nie tylko swoim uprzedzeniom, jak ten biznes powinien wyglądać.

MM: Pewnie, wiesz co, ja nie wiem, czy Wy macie podobne doświadczenia, ale jak ja pracuję z klientami SEMSTORM, to największą bolączką w doborze słów kluczowych i w pisaniu tekstów, bo ja też bardzo często pomagam weryfikować, czy słowo jest dobre pod tekst, który ktoś chce napisać, jest takie błędne przekonanie jeszcze ze starych czeluści internetu jak zaczynaliśmy, że jak ktoś szuka zegarka to wpisze „zegarek”. Zegarek, enter. A jak szuka zegarka sportowego,  to najdłuższe, co wpisze, to zegarek sportowy. Są osoby, właśnie specjaliści bardzo często, którzy mają świetną wiedzę o produkcie, którzy na to słowo „zegarek sportowy” będą optymalizować artykuł ekspercki, stronę kategorii i jeszcze tam ileś opisów tych zegarków. Czyli mam takie przeświadczenie, że eksperci trochę upraszczają to, czego mogą szukać ludzie. Mają wrażenie właśnie, trochę z tą klątwą wiedzy, że oni tak doskonale wiedzą, jakie te zegarki są na rynku, że w ogóle ta góra lejka, to poszukiwanie informacji, opinii, to to sobie gdzieś tam odpływa i ten zegarek czy zegarek sportowy, to jest dobre słowo na opis produktu.

KM: Myślę też, że tutaj warto dodać widzę jeszcze pochodzącą z Google Ads, bo w pozycjonowaniu jest tak, że zanim my będziemy widzieli efekty, trochę czasu minie i nie możemy sprawdzać konkretnych słów kluczowych. Bardziej patrzeć na strony docelowej i oceniać je pod kątem efektów. Do tego jeszcze wrócimy. Ale bardzo często w kampanii w Google Ads widzimy, że uruchamianie kampanii na słowa ogólne, właśnie tak jak powiedziałeś zegarek czy zegarek sportowy, może przynosić jakieś konwersje, ale statystycznie są to dużo niższe poziomy, niższe współczynniki konwersji niż te precyzyjne słowa, o których mówiliśmy wcześniej. No i teraz pytanie, czy mój mały sklep stać na to, żeby inwestować tak mocno w te słowa zbyt ogólne? Lepiej w pozycjonowaniu, tak mi się przynajmniej wydaje, w większości branż spróbować pójść od słów tych bardziej precyzyjnych, tych, które mogą już teraz sprzedawać i oczywiście porwać się może w przyszłości na te bardziej ogólne. Potem ruch gdzieś tam się pojawi, ale w tej kolejności chyba, nie na odwrót.

MM: Chyba tak, ale dokładnie wszystko to co mówisz, jest prawdą. Natomiast ja wiem, że zegarek, opony, książki, podręczniki, to są tak prestiżowe słowa dla niektórych, że oni od tego chcą zacząć. Bo jak będą na to widoczni, to wszystko przyjdzie samo. A jest dokładnie tak, jak mówisz. Jeżeli to nie ma uzasadnienia biznesowego, bo nie jest to nazwą naszego brandu jak Apple, to inwestowanie w takie słowa, to strata pieniędzy klienta po prostu. Bo jasne, wbijemy te topy, on będzie miał z tego być może nawet multum ruchu, jak staniemy na rzęsach i wydamy multum pieniędzy. I co z tego, skoro efekty będą niezadowalające i jak będą niezadowalające, to zrazi się do działań SEO, tak ogólnie i być może na długo. A w ogóle tak naprawdę słowa z intencjami, bo ja nie lubię już myśleć o money keywords i o long tailu, czyli o tych głównych słowach long tailowych. Lubię sobie mówić teraz o intencjach słowa kluczowego i jeżeli ktoś ma sklep, to zaczęłabym od intencji takich typowo zakupowych, komercyjnych.

KM: I super, że to powiedziałaś, bo właśnie do tego chciałem nawiązać w przykładzie. Te intencje są niesamowicie ważne. Wiele osób mówi no dobra, stoję na dworcu w Warszawie, będę jechał pociągiem, który pewnie będzie opóźniony i nie mam mojego czytnika. Muszę kupić jakąś książkę. Więc wchodzę do sklepu i właśnie kupuję książkę. Czyli obalam Twoją tezę, że słowo ogólne, czyli mój ogólny pomysł, jest zły. No nie do końca, bo wchodzisz kupić książkę, ale już masz w głowie jaką książkę. Ja na przykład miałbym w głowie, że to musi być lekka lektura do tego pociągu, prawdopodobnie gdzieś tam mają się strzelać w kosmosie i mam w głowie już pewne rzeczy, które idą za moją ideą kupienie nowej książki, a może tym razem nie wiem, jakaś biznesowa. Więc za każdym razem, kiedy patrzymy na użytkownika, który wpisuje to słowo „zegarek, książka, biżuteria”, to on coś tam już ma. To jest właśnie to, o czym powiedziałaś, ta intencja. Czy da się to jakoś badać? Czy da się jakoś to sprawdzać, o czym powinniśmy pisać na takie, może nie strasznie ogólne, ale takie na tym średnim poziomie ogólności słowa, żeby lepiej trafiać w intencje tych użytkowników?

MM: To jest banalnie proste. To znaczy, przede wszystkim, są dwie rzeczy. Intencje mogą się zmieniać z czasem. To nie jest tak, że jeżeli ja powiem dzisiaj to słowo ma intencję zakupową, to się okaże, że za trzy lata też będzie miało, bo my się zmieniamy, nasze zapytania się zmieniają i coś, co dzisiaj jest prawdziwe, jutro może mieć trochę inną twarz, że tak powiem. Ale jest bardzo prosty sposób zbadania, którego prawie nikt nie robi. I to mnie dziwi, bo jeżeli tego nie zbadamy, napiszemy ze złą intencją, np. na słowo komercyjne napiszemy artykuł informacyjny, to chociaż byśmy stanęli na rzęsach, to powiedzmy, że ten artykuł nie wejdzie do topów i nie będzie ściągać ruchu. Wystarczy wejść do Google’a, sprawdzić trzy pierwsze strony i sprawdzić, co tam siedzi na to słowo, które nas interesuje. Jeżeli chcemy napisać opis produktu i wybraliśmy sobie jakąś konkretną frazę i okazuje się, że tam są same artykuły związane z jakimiś informacjami, które mają pomóc wybrać konkretny model. Nie ma tam kart produktów albo w ogóle są tam same filmy, jakieś unboxingi czy porównania takie w formie wideo. No to to jest dla nas informacja, żeby zweryfikować tę intencję jeszcze raz i spróbować dobrać coś innego. Więc samo Google podpowiada nam, jaką intencję on temu słowu konkretnemu przydziela w tym momencie. Ale tak jak wspomniałam, to się może zmieniać z czasem, to nie jest stałe, więc tutaj to nie jest tak, że trzeba wracać i do wszystkich produktów np. sprawdzać tę intencję jeszcze raz, tylko warto pamiętać, że jeżeli robimy jakiś taki dłuższy plan treści, taki ten plan na przykład ma rok, a wiem, że niektórzy tak robią, to warto przed pisaniem, przed tym, zanim powiedzmy zlecimy jakieś nowe opisy produktów, przysiąść jeszcze raz i sprawdzić, czy ta intencja się nie zmieniła po roku od naszego pierwszego badania.

KM: Powiedziałaś, że przy analizie intencji możemy przeglądać wyniki w Google i tam napotkamy też na pewne treści naszej konkurencji i właściwie, żeby się tam później pojawić, prawdopodobnie tę konkurencję musimy w jakiś sposób przebić: czy popularnością, lepszym contentem, parametrami pod SEO. Ale wiem, że za pomocą SEMSTORMa, to jest w sumie jedna z najfajniejszych opcji, która na samym początku, jak odkrywałem narzędzie, wpadła mi w oko, możemy analizować moją konkurencję. Jakbyś mogła podpowiedzieć, co z tego procesu analizy konkurencji może wynikać? Jak to ułatwia nam życie?

MM: Przede wszystkim jest wiele rzeczy, które możemy sprawdzać. Ale jak ja pracuję z klientem, to przede wszystkim najpierw sprawdzam, czy on jest tak samo skuteczny, jak konkurenci. Tak w skrócie ujmując. Jeżeli widzę, powiedzmy, że konkurent pojawia się procentowo na dużo więcej słów na pierwszej stronie niż klient, z którym pracuję, to wiem, że tutaj mamy dużo do zrobienia. Jest ogromne pole do jakiejś optymalizacji i poprawy i naprawdę tę widoczność jego strony i potencjał sprzedażowy, bo o to chodzi. Potencjał sprzedażowy czy usługowy, bo strony z usługami też są przecież częste, możemy mocno podnieść. Jeżeli, na przykład okazuje się, bo też się zdarza, że klient jest najlepiej widoczny wśród swoich konkurentów, to to też mi trochę mówi, np. o tym, żeby poszukać nisz, których jeszcze nie zagospodarował. Więc to jest taka pierwsza rzecz, na którą ja zwracam uwagę w porównaniu konkurencji, jak strona ma się do konkurentów pod względem tej skuteczności w TOP10? To oczywiście daje pewien pogląd, nie mówi wszystkiego. I ja pracuję z contentem, więc druga rzecz, którą sprawdzam i to tak trochę bezczelnie, jest to, jakie artykuły konkurencji czy jakie strony konkurencji są najlepiej widoczne. Kilka takich stron potem przeglądam już albo za pomocą asystenta kontentu, albo po prostu własnoręcznie wchodząc i sprawdzam, czemu tak jest. Czasem dzieje się na przykład tak, że okazuje się, że konkurent ma bardzo złej jakości content na stronie i to mi też dużo mówi, że albo na przykład poinwestowali mocno w linki i SEMSTRORM tego nie sprawdza, ale mogę zasugerować klientowi, żeby sprawdził to w jakimś innym narzędziu, albo na przykład

MM: ma tak mocną, tak silną, starą dużą domenę, że zwłaszcza jeżeli klient wychodzi z nowym produktem, to będzie musiał trochę poczekać aż ich dogoni. Ale to jest też dla niego informacja, że po prostu musi uzbroić się w cierpliwość. Nie będzie pstryknięcia palcami i nawet jak napisze świetne teksty i nie wyskoczy nad nich, tylko to jest praca i proces. Co jeszcze sprawdzam? Zdecydowanie i za każdym razem dwie rzeczy: to, na jakie słowa konkurenci są widoczni, a klient, z którym pracuję jeszcze nie i to, na które słowa kluczowe konkurent jest widoczny nad klientem. Zwłaszcza takie, gdzie klient jest powiedzmy w 10-20 pozycji, ta druga strona wyników już prawie, prawie jest w topach, ale jeszcze czegoś mu brakuje i tam mamy pole właśnie do poprawy. Albo właśnie takie, w których w ogóle go nie ma. Czasem się zdarza tak, że go nie ma, bo on nie ma takiego asortymentu i wtedy wiadomo, że musimy przyjąć inne, np. wykluczyć te słowa w ogóle z analizy. A czasem bywa tak, zdarza się, że na przykład klient stwierdza okej, ale to jest asortyment podobny, to w sumie ja go mogę wprowadzić, nie? I w ten sposób jakby idziemy i krok po kroku sprawdzamy, co i jak i co można poprawić i co jest najprostsze do poprawy, bo od tego ja lubię zaczynać, od takich rzeczy, które są proste, które dają szybkie, względnie szybkie rezultaty. Także ktoś, kto pracuje nad tą stroną bardzo szybko ma takie poczucie, że tu naprawdę coś się zmienia, ma na coś wpływ i jego motywacja jest wysoka, żeby podejść do trudniejszych zadań.

KM: Powiedziałeś o kilku bardzo ciekawych rzeczach. Dorzucę swoje trzy grosze. Pierwsze, właśnie o pisaniu o rzeczach, których np. nie sprzedajemy czy nie mamy na stronie. Wiele osób nie wie, że można to robić i można to robić legalnie. Można robić reklamę porównawczą albo coś opisać. Ja podam przykład z życia. Poszedłem do sklepu rowerowego, w którym był mały wybór producentów rowerowych i zapytałem, czy mają jeszcze rowery firmy X i sprzedawca mi powiedział „kiedyś sprzedawaliśmy, ale wycofaliśmy się, ponieważ był to producent, którego rowery najczęściej u nas wracały i to z takimi uszkodzeniami, które były niebezpieczne dla rowerzystów”. Ja od razu byłem sprzedany. W sensie nie będę pytał już o tego producenta. Na stronie internetowej można to robić w postaci różnych opisów, tylko trzeba to zrobić zgodnie z prawem. Bodajże chyba teraz Philips ma taki problem na swojej stronie musi informować, że nie do końca im wyszła reklama porównawcza  versus Orał B, muszą za to przeprosić, nie wiem, czy jakieś jeszcze inne konsekwencje prawne, ale trzeba na to bardzo, bardzo uważać.

MM: Tak, to prawda, trzeba się wtedy trzymać samych faktów, nie opinii na pewno i czegoś, co jest porównywalne na dobrą sprawę. Tam jest jeszcze kilka innych rzeczy, ale to faktycznie warto czasem skonsultować z prawnikiem, zwłaszcza jeżeli to jest porównanie z jakąś dużą marką, ale można to robić. To są zresztą świetne rzeczy, bo my bardzo dużo szukamy, coś versus coś.

KM: Dokładnie. I te porównania są elementem tego, o czym mówiłaś, czyli na pewnym etapie lejka my robimy własny research, Google na to mówi np. mikromomenty i my też chcemy zrozumieć, czy wybieramy ten produkt, który jest najlepszy, czy nie. I jeżeli jakaś strona to opisuje, jakieś benchmarki itd., to tam trafiamy. Zazwyczaj strony komercyjne uciekają przed tym, a mogłyby to robić. To też jest dodatkowy potencjalny ruch. Drugą rzeczą, którą świetną powiedziałaś, o tej analizie konkurencji. Ja bardzo często tak robię. Kiedy klient ma bardzo mocną domenę, nie do końca rozumie ideę pisania dużej liczby artykułów, w sensie, nawet ja mówię, że lepiej tego nie robić bezmyślnie, czyli bez tego content planu. I okazuje się, że kiedy podejrzymy mniejszą nawet firmę albo inną firmę, to bardzo duży procent ruchu pochodzi z 2-3 wpisów blogowych, prawda? I wtedy zrobienie tych wpisów u nas lepiej, na tej mocniejszej domenie, okazuje się, że ten ruch świetnie potrafi zdobywać, uzupełniać, więc warto na to zwrócić uwagę. A trzecią rzeczą, którą dodam, to jest to, co jest wbudowane w narzędzie SEMSTORM,każdy może z tego skorzystać, czyli wyznaczona nasza realna konkurencja algorytmem, który porównuje słowa kluczowe. Tu możesz mnie poprawić, jeżeli źle to interpretuję. Czyli widzę, kto faktycznie ściera się ze mną na moje słowo kluczowe w wynikach wyszukiwania. No i wielu moich klientów wtedy otwiera oczy i mówi „o, nie wiedziałem, że taka firma istnieje”. I raz poszliśmy jeszcze dalej. Okazało się, że to nie były firmy tylko, ale blogi. Więc klient tworząc strategię tego zewnętrznego content marketingu, właściwie tego, który łączy się z PR-em, publikacjami, nagle wyszedł na te blogi również. I jeżeli ktoś wpisywał słowo kluczowe, to mógł trafić do tego klienta albo mógł trafić na ten jakiś blog tematyczny i też na jego treści, też na jego wypowiedzi.

MM: Tak, to jest super, bo jedna strona zazwyczaj tylko raz pojawia się w wynikach wyszukiwania. To jest delikatne uproszczenie, ale możemy tak powiedzieć, że jedna strona tylko raz, a dzięki temu jeszcze możemy naprawdę w top 10 zająć 5-6 miejsc, więc jest dużo większa szansa, że klient trafi na nasz produkt. To jest super!

KM: To super. To podsumujmy jedną rzecz, zanim przejdziemy dalej, bo mam drugi bardzo ciekawy temat, o który chciałem Cię zapytać. Te słowa kluczowe – jak ich szukać? Jakbyśmy mieli to w punktach komuś wymienić, kto dopiero zaczyna tą przygodę? Oczywiście, ma ten planer słów kluczowych w Google, jeżeli ma dostęp do kampanii Google Ads, ale na co jeszcze powinien patrzeć?

MM: Jest bardzo dużo możliwości i myślę, że o którejś zapomnę. I to jest jedno z moich głównych narzędzi, to jest planer słów kluczowych, bo z niego też mi się zdarza korzystać. My mamy akurat dostęp do tych danych AdWords, bo dla mnie one są kluczowe. To jest nasz planer, narzędzie słów kluczowych, ale ja też bardzo intensywnie korzystam na przykład z People Also Ask. Nie pamiętam, jak to jest po polsku, muszę przyznać. Ale te słowa, które podpowiada Google, czego jeszcze szukają ludzie. Korzystam dodatkowo ze wszystkiego, o co pytają klienci. Klienci są dla mnie ogromnym, rewelacyjnym źródłem wiedzy o tym, co my chcemy pisać, bo to oni mają rzeczywiste pytania i jak mi się to pytanie pojawia jakieś od klienta, to ja wiem, że to jest temat, który muszę poruszyć, bo to już drugi, trzeci czy czwarty o to pyta. Grupy tematyczne, wszelkiego rodzaju fora. Fora teraz już mniej, chyba że nasz produkt jest bardziej pewnie 30+, 40+, ale grupy na Facebooku czy jakieś komentarze u influencerów, np. na profilach to też jest dla mnie świetny pomysł na tematy, pod które potem robię key word research, taki content plan. Ale fizycznie zawsze na końcu wracam do narzędzia słów kluczowych i sprawdzam, jakie konkretne słowa z danym tematem są powiązane.

MM: I to, o czym Ty mówiłeś, że możemy trochę skopiować od konkurencji i faktycznie z nimi pograć. Bardzo często, np. wśród klientów, z którymi ja pracuję, jest takie przekonanie ogromne, że no dobra, no ale to jest, nie wiem, to jest strona Onet, to jest strona Interia i ja zupełnie nie mam szans z nimi. I to też jest nieprawda. Jeżeli  przygotujemy dobry tekst wartościowy, to naprawdę nie jest trudno nawet z takimi gigantami podjąć walkę, bo ja to sama zrobiłam i to jeszcze z treściami pisanymi przez AI i ja podjęłam walkę z TVNem i z Onetem i udało mi się wskoczyć na pozycję zero nad nimi. Więc to jest możliwe dla nowych stron, nawet dla treści pisanych przez IA, jeżeli są robione z głową i tym bardziej dla kogoś, kto po prostu jest ekspertem w temacie i może się podzielić taką rzeczywistą, faktyczną wiedzą, odpowiedzieć na realne pytania użytkowników, no i oczywiście zaadresować te słowa kluczowe, których użytkownicy internetu szukają.

KM: Świetnie. To ja dodam tylko jedną ciekawostkę. Te pytania, o których powiedziałaś od klientów. One czasami pojawiają się w takiej formie, którą bardzo dużo osób pomija, czyli wewnętrzna wyszukiwarka na stronie. Podpowiem od razu, że to można śledzić za pomocą Google Analytics i w wersji czwartej i w Universal, ale tego już nie instalujcie, idźmy w kierunku czwórki, bo już jest za późno na Universal Analytics i tam można też to podglądać. I to też jest całkiem ciekawa kopalnia słów kluczowych. I jeszcze jedna rzecz, która mi przychodzi do głowy to to, że właśnie bardzo często analizując słowa kluczowe, jak sobie je np. eksportuję czy analizuję szeroko, to patrzę na trendy. Te trendy też są dostępne w SEMSTORMIE w planerze słów kluczowych i podpowiadam, że one są bardziej precyzyjne niż w narzędziu Google Trends. W planerze mamy cztery lata, o które możemy się cofnąć wstecz, oczywiście w 2020, te dane będą szalone za ten rok. Ale, ale można patrzeć wstecz. Bo powiedziałaś o czymś bardzo ważnym wcześniej, że ta intencja może się zmieniać, a ja tutaj pójdę dalej. Całe to słowo kluczowe może się totalnie zmienić i te wyszukiwania mogą wystrzelić w kosmos albo spadać, bo użytkownicy się czegoś tam nauczyli, zmienili swój sposób.

MM: To ja mam tu taką anegdotę, że nam w SEMSTORM w pewnym momencie straszliwie, ale tak po prostu ogromnie zwiększył się ruch i wyświetlenia w ogóle w Google Search Console, bo o tym nie mówiliśmy, a Google Search Console to jest też takie narzędzie, z którego korzystam na co dzień i naprawdę po prostu wywaliło w kosmos. I ja sobie przychodzę w poniedziałek, patrzę, a tu się coś dziwnego stało i sprawdzam co, a to było słowo kluczowe evergreen. I kiedyś był sobie taki statek Evergreen, co się zaklinował, a my mamy treści o evergreen contencie. Co prawda konwersji z tego nie było, ale wszystkie statystyki mi to zaburzyło, bo nagle tych wejść evergreenowych po prostu było tyle, że wystrzeliło w kosmos. I tutaj jeszcze chcę dodać jedną rzecz, którą ja robię w Search Console. Ja sprawdzam też, na co ludzie wyszukują grafiki i zastanawiam się, czy to mogę przełożyć też jakoś na takie treści pisane, bo czasem mi się te rzeczy rozjeżdżają, to znaczy grafiki szukają na inne słowa, a z tych wyników standardowych też tam mam inne słowa, jakby łączę je, sprawdzam, które są rozdzielne i czy mogę jeszcze wyprodukować treści, które właśnie te słowa z grafik mi ogarną.

KM: Super! To ja tylko podsumowując i zamykając ten temat, podpowiem, że w materiałach w opisie odcinka znajdzie się m.in. takie specjalne mini case, jak rozpoznać i przeanalizować swojego konkurenta. Więc tutaj dla Was dodatek. Zaraz przejdę do tematu AI, który już się przed chwilą pojawił. Ale zanim to zrobimy, użyjemy naszej SEM-kostki. Do wyboru będzie jedno z kilku bazowych pytań. Rzucamy kostką i zobaczymy, co nam się wylosuje. Inspiracja branżowa. Świetnie, bo Ty masz ogromne doświadczenie w branży i chcemy się dowiedzieć, jak osoba na Twoim etapie kariery zdobywa nową wiedzę. Poleć nam coś.

MM: Taką typowo branżową, ja jestem z tego starego pokolenia, co to jeszcze używa Facebooka i aj muszę przyznać, że zdecydowanie używam do zdobywania nowej wiedzy Facebooka. Co prawda wymaga to ode mnie mocnego filtrowania, bo tam są rewelacyjne perełki, w sensie jeżeli jest coś ważnego, to tam się pojawi. Na grupie polskojęzycznej, na grupie angielskojęzycznej, ale tam się pojawi. Natomiast trzeba oczywiście sobie poodsiewać. Ja całego Facebooka skonfigurowałem tak, LinkedIna niektórzy robią, żeby mieć głównie branżowe tematy. I chociaż mało korzystam tak aktywnie, to bardzo intensywnie jako czytelnik. Ogólnie niestety muszę przyznać, że preferuję źródła anglojęzyczne, bo tam zazwyczaj pojawiają się takie bardzo ważne rzeczy wcześniej. Natomiast oczywiście jeszcze tutaj intensywnie śledzę takie, to będzie ukłon w Twoją stronę, Krzysiek, bo jesteś jedną z tych osób i DEVA też, osoby w branży i firmy w branży, które wiem, że piszą o sprawdzonych rzeczach, o ważnych rzeczach i nie podają dalej po prostu takich jakichś niesprawdzonych czy dziwnych, które potem muszę po swojej stronie odsiewać. Ale ogólnie to też robię na Facebooku, także Facebook służy mi do tego typu rzeczy i mój wspólnik z SEMSTORM, Wojtek Karwowski, który też mi multum rzeczy podsyła. Nie wiem, jak to robi, ale zazwyczaj są to też mega wartościowe wiadomości czy case studies.

KM: Świetnie, bardzo Ci dziękujemy i podpowiem właśnie, że mamy często problem, jak sami szukamy jakichś materiałów do naszej semówki, czyli podsumowań takich tygodniowych na blogu, żeby wybierać te treści, które faktycznie ktoś sprawdził, a nie tylko powiela. Myślę, że to jest taki nasz branżowy problem, ale nie tylko naszej branży, ale od wielu lat. I dobrego specjalistę też można poznać po tym, że on szybko umie filtrować między tymi wiadomościami i sam je podaje dalej. Więc myślę, że ktoś na początku swojej kariery powinien na to mocno zwrócić uwagę, no bo nawet może się to zdarzyć, że coś wygląda świetnie, prawda? Trzyma się kupy, kolokwialnie mówiąc, a jednak okazuje się totalną bzdurą.

MM: Tak, ale to z tego, co pamiętam na przykład jeszcze bardzo dużo specjalistów powiela takie mity, np. o latent semantic index. To jest takie semantyczne rzeczy tam dość zaawansowane o SEO, które są po prostu błędne, tak, i są błędne od wielu, wielu lat. Więc tak, jeżeli ja w ogóle jestem tego zdania, że jeżeli ktoś chce być ekspertem w jakiejś dziedzinie, to pierwsza rzecz, której musi się nauczyć, to filtrować to, co jest nieprawdziwe i umieć weryfikować informacje albo przynajmniej wiedzieć, do kogo się zwrócić, żeby spytać: Cześć, słuchaj, przeczytałem ostatnio to i to, co o tym myślisz, co o tym sądzisz itd. Bo liczba błędnych informacji, które trafiają do nas zewsząd, jest po prostu ogromna i przytłaczająca. I to jest coś, z czym ja się też stykam najczęściej. Czyli weryfikacja tego, czy mogę to w firmie podać dalej, czy jednak powinnam zostawić to dla siebie i zakopać.

KM: Dokładnie. I teraz wejdziemy na taki temat, w którym na pewno będzie dużo tej dezinformacji w przyszłości. Już teraz pewnie jest. Czyli AI, sztuczna inteligencja. Wiele osób mówi, że to jest na wyrost nazywane sztuczną inteligencją i że definicja jest inna. Ja się odniosę do konkretu, do konkretnego działania, czegoś, co faktycznie przekłada się na biznes, czyli generowania tekstów czy pomocy przy pisaniu tekstów. I wiem, że nie powiemy wszystkiego. Też w materiałach znajduje się link do takiego specjalnego webinaru, świetnego webinaru, czyli jak generować treści przy pomocy sztucznej inteligencji. Ale poruszmy chociaż trochę tego tematu, czyli jak pisać te artykuły. A co może pójść nie tak i czy to kiedyś nas zastąpi? Czy ono się już może teraz przydać w biznesie? Czy to jest pieśń o przyszłości?

MM: To jest w ogóle świetny temat, ja jestem ogromną fanką AI. Zresztą inaczej nie dodałabym tego do sam i nie pisała z tym, bo ja piszę bardzo dużo treści, nie tylko do internetu tak stricte publikowanych na stronach, ale np. ja z tym piszę maile. Najzwyczajniej w świecie tworzę z tym maile, czy to do naszych webinarów, baz, czy prywatne w sensie firmowe, ale takie, które nie idą do szerokiej grupy, tylko do konkretnych osób. Czasem też mi się zdarza. I zacznę może od końca, czyli od tego, czy AI nas zastąpi, bo to faktycznie rozbudza naszą wyobraźnię. Widzimy gdzieś te roboty, co wychodzą na ulicę i władzę nad światem mają i my mamy problem. I to jest moim zdaniem trochę tak, że kombajn zastąpił żeńców. Byli sobie rolnicy z kosami i chodzili i kosili te pola, a potem pojawił się kombajn i wtedy też było bardzo, bardzo, bardzo dużo takiego niezadowolenia, że kombajn odbiera pracę. Ale co się okazało? Że ci, którym odebrał, znaleźli sobie inne zajęcia. To po pierwsze. Jakby 80% społeczeństwa nie pracuje na wsi, tylko trochę się już ubranżwiamy w innych. Po drugie, ten kombajn też potrzebuje kombajnisty, to nie jest tak, że my go możemy zostawić, Chociaż to nie jest oczywiście idealna analogia, ale to nie jest tak, że my sobie ten kombajn możemy zostawić i on zrobi wszystko, co trzeba i potem jeszcze sobie sam zaparkuje gdzieś tam pod wiatą czy w jakimś dużym garażu. I tak samo trochę jest z AI, ono jest w stanie ułatwić pracę. Ja wierzę, że jest w stanie wyrugować z rynku takich copywriterów, którzy w sumie robią,

MM: piszą dlatego, że muszą, ale nie chcą się rozwijać. Tak naprawdę mają bardzo niskie stawki, piszą na jakieś takie zaplecza SEO, czyli gorszej jakości teksty. Tutaj widzę całkowite zastąpienie, ale jeżeli chodzi o lepsze treści, o treści sprzedażowe, o treści takie, gdzie wymagana jest duża znajomość faktów, to uważam, że AI jest w stanie bardzo nas wspomóc. To jest świetna pomoc, która oszczędza nasz czas, oszczędza trochę naszą głowę, potrafi przełamać blok pisarski, ale nie zastąpi nas jeszcze długo całkowicie. Natomiast praca z AI wymaga trochę innego podejścia i trochę innego rodzaju copywriterów. To znaczy AI ma swoje plusy i minusy. Ja to nazywam, te minusy czasem też narowami, ponieważ trzeba sobie zdawać z nich sprawę, żeby faktycznie sztuczną inteligencję wykorzystać we własnej firmie. Do czego może się przydać? W sumie to do wszystkiego, bo ona jest w stanie stworzyć opis produktu, jest w stanie stworzyć opis usługi w ogóle jest świetna do tego, jak mamy w sklepie 20 takich samych produktów, tylko opis od producenta, którego, jak wiadomo, to jest nieunikatowy opis, Google za nim nie przepada, więc wypadałoby go przepisać. I nikt nie lubi pisać 20 takich samych tekstów. A AI to w sumie wszystko jedno. Ono może pisać. Także to jest świetne zastosowanie, ale też do dłuższych artykułów. Natomiast ono ma swoje minusy. Pierwszym jest to, że potrafi napisać nieprawdę, bo AI służy do tego, żeby nas wspomóc w pisaniu. Nie służy do tego, żeby zrobić za nas research czy jakieś badanie, czy sprawdzić fakty. Od tego jesteśmy my jako człowiek, ta inteligencja prawdziwa, nie sztuczna.

MM: Po drugie, AI, jak każde rozwiązanie maszynowe, bardzo opiera się na pewnego rodzaju wzorcach, takich algorytmach, które z jednej strony są dobre, bo dzięki tym wzorcom ono jest w stanie pisać na różne tematy, ale z drugiej strony, jeżeli umieścimy złe wzorce, jakiś tam wzorzec powtórzenia, jeżeli w naszym tekście pojawią się błędy jakieś językowe, ortograficzne itd., które AI potraktuje jako wzorzec, to on może dalej pisać też z tymi powtórzeniami i błędami. I czasem zastanawiamy się: no dobra, no ale przecież to miało pisać normalnie, a tutaj co drugie zdanie rozpoczyna się od słowa fryzjer albo robi mi jakieś błędy ortograficzne, źle stawia przecinki. Bardzo często jest tak, bo to my podaliśmy AI na wejściu właśnie fragment tekstu z takim błędem, jak AI to dostało, to stwierdziło, że ok, to to jest ważne i ja to będę powielać. Trzecim problemem, który mamy w pracy z AI, trzecim i czwartym jest to, że nie umiemy rozmawiać z maszyną. Nam się bardzo trudno rozmawia z maszyną, dużo lepiej z drugim człowiekiem i to prowadzi jeszcze do czegoś. Ja zauważyłam, że przy pracy z AI mamy takie przekonanie, że AI czyta nam w myślach, jest podłączone gdzieś tam do głowy i dokładnie odbiera to, co my mamy na myśli. Wystarczy mu rzucić słowo, np. buty i ono doskonale będzie wiedziało, że mi chodzi o napisanie kategorii do mojego sklepu. To tak nie działa. Musimy precyzyjnie podać, co chcemy osiągnąć, bo jak ja rzucę buty, to mogę chcieć napisać maila do koleżanki o tym, jakie świetne buty ostatnio widziałem w sklepie. Mogę napisać piosenkę o butach.

MM: Mogę napisać na przykład wpis na bloga o tym, jak dobrać buty do biegania. A mogę chcieć opisać jakieś konkretne buty, na przykład jakiś model jako opis produktu. A w ogóle to może nawet nie do internetu napisać tekst, tylko np. na jakąś ulotkę, którą postawię u siebie na ladzie w moim sklepie obuwniczym w małym mieście. Możliwości jest multum. A my się z AI, ja to zauważyłam naprawdę  wielokrotnie, komunikujemy w stylu „ja mu coś rzucam, a on ma pisać”. Nie, muszę być precyzyjna. Muszę mu powiedzieć, że chodzi mi o opis kategorii takiej jak buty. Najlepiej podać jeszcze, że to jest opis do internetu, do sklepu internetowego i zawrzeć jeszcze dodatkowo np. jakie cechy mają te buty mieć albo na jakie pytania ten opis ma odpowiadać. Dla kogo są? Jak wybrać? Czym się różnią różne rodzaje butów itd. Musimy nakierować je na to, co chcemy osiągnąć. Wtedy dostaniemy najlepsze rezultaty. Ja lubię o AI myśleć jako o takim krasnoludka, który siedzi po drugiej stronie. Bo jak krasnoludki rzucę buty, to on też nie będzie wiedział, co zrobić. I z jednej strony nie antropomorfizuję AI za bardzo, a z drugiej strony wiem, że tam siedzi powiedzmy ktoś, kto nie jest u mnie w głowie, tylko jest odrębnym bytem. I sobie wyobrażam, zupełnie serio teraz mówię, takiego krasnoludka, siedzi sobie za tym monitorem, bierze to, co ja mu mówię i próbuję z tego zrobić coś sensownego. I jak ten krasnoludek zawodzi, to w pierwszej kolejności zastanawiam się, co ja mu podałam źle, a dopiero w drugiej kolejności mówię „a ty krasnoludku to głupi jesteś”.

KM: Myślę, że to jest świetne podsumowanie tego, jak możemy pracować z AI. Ja powiem też, że możemy z tym zejść na taki konkretny poziom biznesowy już teraz, bo zapraszam Was do opisu odcinka. Oprócz webinaru, o którym mówiłem, są tam też bonusy do przetestowania narzędzia SEMSTORM właśnie w zakresie wykorzystania sztucznej inteligencji przy pomocy pisania tekstów, więc gorąco zapraszam do niespodzianek w opisie. A ja na sam samiutki koniec zadam ostatnie pytanie, bo mam często wrażenie, że ktoś wymyślił strategię, całą kampanię, sprzedał to, wykonał teksty, ale zabrakło na samym końcu tego powiedzenia sprawdzam i jest wyprodukowany nowy content, ale nie wiemy, czy z niego są dobre efekty, czy nie. Jak sprawdzać, czy te treści rzeczywiście działają? Od czego taką analizę zacząć?

MM: Myślę, że musisz mnie zaprosić na kolejny odcinek semCASTu, bo to jest tak szeroki temat, że faktycznie tylko go zarysujemy. Jest kilka możliwości niestety i SEO jest na tyle długim procesem, że w ogóle na efekty to sobie poczekamy. To nie jest tak, że ja dzisiaj opublikuję, jutro już mam pierwszą sprzedaż, mogę się cieszyć i robić jakąś imprezę. Z mojego doświadczenia jest tak, że pierwsze wejścia po opublikowaniu jakiegoś artykułu czy opisu produktu mogą być od dwóch dni do dwóch lat. To jest taki przestrzał w zależności od tego, jak intensywnie działa konkurencja, jak popularna jest fraza, ile się zmienia w trakcie i ile produktów, np. jak mówimy o tych butach, to im więcej tych butów będzie, tym trudniej mi się będzie na jakieś takie bardziej ogólne frazy wybić z moimi. Im więcej podobnych usług, też tym bardziej mi się trudniej będzie mi się wybić z moją. Więc poniekąd konkurencja dalej. I dlatego na pewno trzeba się trochę jakby trochę uczulić na to, że to trwa, to trwa długo, to trwa tygodnie, to trwa miesiące. I masz rację, bardzo często jest tak i ja to też widzę wśród klientów SEMSTORM, że ktoś coś publikuje i przychodzi dzień po, 5 godzin po, bo się zdarza, i pyta się: A gdzie są moje efekty? A jak tych efektów nie ma, to on jakby porzuca, traci tę motywację. A to jest tak, że po pierwsze, ja na przykład nie lubię patrzeć, chyba że to jest już jakiś taki bardzo kluczowy dla mnie artykuł, wizerunkowo on jest istotny, ale nie lubię patrzeć na pojedyncze kawałki treści, tylko zaczynam od wysokiego poziomu, czyli sprawdzam, jak tam w Google cała strona mi wygląda i korzystam do tego z trzech narzędzi, regularnie. To jest po pierwsze Google Search Console i Google Analytics. Niestety w wersji czwartej, której ja nie lubię, ale przywykam, chociaż sięgam jeszcze do Universal Analytics bardzo często.

KM: Wszyscy musimy przywyknąć, niestety.

MM: Ale Google Search Console i Google Analytics to są dwie rzeczy, które każdy, kto pracuje z treściami musi mieć. I trzecim takim narzędziem, to jest też SEMSTORM. W Google Search Console sprawdzam na początku, bo bardzo często bywa tak, że jak my opublikujemy nowe treści, to one na początku wcale nie będą nam generować ruchu. One będą na czwartej stronie, piątej stronie. I całe clue jest takie, żeby sprawdzić, czy czy to troszkę pnie się do góry, czy w miarę z upływem czasu zajmuje coraz wyższe i wyższe pozycje, żeby wreszcie wbić się na tę mityczną pierwszą stronę, żeby ktoś wreszcie mógł to odwiedzić. Więc Search Console to jest takie pierwsze miejsce i tam po prostu sprawdzam, jak to się w branży mówi, czy rośnie. I wtedy, jak widzę na przykład, że rośnie albo że nie rośnie, sięgam do Google Analytics. Tam już robię trochę bardziej dokładne te analizy, m.in. jeżeli jest taka potrzeba, schodzę już do poszczególnych artykułów i przede wszystkim sprawdzam dwie rzeczy. Po pierwsze, czy ruch jest z takich treści, które opublikowałam, a po drugie sprawdzam też, czy one np. są moją stroną docelową, która potem wygeneruje sprzedaż. Czyli nie zapominam o tym elemencie sprzedaży, jeżeli to jest moim celem content marketingowym, i zerkam, czy np. jak ktoś przyjdzie z Google’a na artykuł, który opisuje jakieś tam nowe funkcje SEMSTORM, w moim przypadku, to jest szansa, że kiedyś ten SEMSTORM kupi. Oczywiście to zależy, jaki cel ma kampania content marketingowa, bo sprzedaż to jest jeden z rodzajów celów,

MM: jest ileś tam innych. Ale nie zerkam wyłącznie na to, żeby mi generowała kampania odsłony, zerkam także na ten ostateczny cel. To oczywiście mogę zrobić, jeżeli mam dostatecznie dużo odwiedzin z kampanii. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jaki jest budżet i jakie działania są prowadzone. Wiem, że małe firmy bardzo często odrzuca to, że np. one mają takie wrażenie, że powinny sprawdzać codziennie. Nie, moim zdaniem nie ma takiej potrzeby. Jeżeli zrobimy to raz na dwa tygodnie czy w jakiejś takiej bardzo niszowej branży, takie bardziej szczegółowe statystyki będziemy sobie odpalać co miesiąc, to to też może być okej, ale ważne, żeby wyciągnąć z nich wnioski, wrócić do działań i poprawić to, co widzimy, że jest nie tak. Jeżeli jakiś wpis, na przykład, czy jakiś  opis produktu pomimo naszych starań nadal siedzi gdzieś w czeluściach internetu, to żeby tutaj się zatrzymać, sprawdzić, zobaczyć co robi konkurencja. Czy my nie mamy tego opisu złego? A może na przykład zdarza się tak, że ten wpis w ogóle nie jest zaindeksowany, Google go jeszcze w ogóle nie zobaczyło. Musimy do tego wrócić, wyciągnąć wnioski, wrócić się gdzieś tam na początek swoich działań i poprawić to, co było źle, a powielać to, co się sprawdziło. Publikowanie dla samego publikowania tylko po to, żeby mieć więcej wpisów na blogu, to ja to uważam za ogromną stratę czasu i pieniędzy i nie polecam nikomu.

KM: Zdecydowanie tak i myślę, że to świetnie podsumowuje nasz dzisiejszy odcinek, że patrzymy nie tylko na to, co pozyskaliśmy pod kątem ruchu, ale efekty pod kątem konwersji sprzedaży. To ma konkretny cel biznesowy. Wszystko, o czym dzisiaj mówiliśmy. I myślę, że ten minus tego wszystkiego, że to trwa, można by obrócić trochę w plus, ponieważ jest to inwestycja długoterminowa. Czyli właściwie jeżeli np. popatrzyłbym, napisałem artykuły, załóżmy, że zrobiłem to w czerwcu, ile przyniosą mi ruchu w lipcu i w sierpniu, no to jestem tak sobie zadowolony. Ale jak patrzę na te treści, o których wcześniej wspominałaś, evergreen itd. za rok, nagle się okazuje, że to kliknięcie, które gdzieś tam prowadzi do konwersji rzadziej lub nie, to już jest mniej ważne, nagle ono kosztuje znacznie mniej, niż gdybym próbował ten ruch pozyskiwać np. z Google Ads. Więc tutaj faktycznie patrzenie na dobrze przygotowaną strategię content marketingową widzę u klientów, że z miesiąca na miesiąc obniża koszt tej inwestycji w przeliczeniu na konkretne kliknięcia.

MM: Tak, ale nie tylko znacznie mniej. Ja jeszcze tak dodam, że to jest w ogóle świetna strategia na kryzys, bo jeżeli w kryzysie zdarzy się tak, że już zupełnie musimy obciąć budżet reklamowy i nasze reklamy Google Ads, Facebook idą w piach, bo jest taka konieczność bardzo przykra, no to stamtąd nie pozyskujemy już ruchu. Ale jeżeli nasza kampania content marketingowa idzie powiedzmy w piach na chwilę, tak, bo musimy ciąć koszty, to ona nadal generuje nam efekty. Jest taka pod tym względem fajna, że to są w ogóle dobre działania z myślą o kryzysie, o którym nikt nie chce myśleć, ale czasem się zdarza.

KM: Dokładnie tak. I to jest świetne, bo można sobie wtedy pozwolić na wyłączanie płatnych kampanii, żonglowanie ich budżetami itd., mając stale tę podstawę, która pochodzi właśnie z content marketingu. Super. Powiedzieliśmy dzisiaj bardzo dużo o content marketingu, o wstępie do tego, co jest właściwie nieodłączną częścią działań SEO, pozycjonowania. Rozmawialiśmy o słowach kluczowych, skąd brać inspiracje, jak analizować konkurencję i przyszłość content marketingu, czyli AI, również udało nam się tutaj omówić. Bardzo, bardzo Ci dziękuję za te wszystkie podpowiedzi i te sugestie. Zapraszam wszystkich słuchaczy do naszego opisu transkrypcji odcinka po wszystkie bonusy. Milena, jeszcze raz wielkie dzięki za obecność dzisiaj i podzielenie się z nami Twoją wiedzą.

MM: Dziękuję również. Wiem, że tylko zahaczyliśmy o pewne tematy, ale mam nadzieję, że nasi słuchacze pogłębią swoją wiedzę, wiedząc już, czego szukać i na co zwracać uwagę.

KM: Dokładnie tak. Dlatego warto też śledzić newslettery, ponieważ gwarantuję Wam, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie z Mileną. Czy przy okazji podcastu, czy przy okazji webinarów na pewno jeszcze będzie okazja jej posłuchać.

MM: Dzięki wielkie.

KM: Dzięki. Cześć!

MM: Cześć!

semcast materialy dodatkowe podcast marketing

Case study – jak rozpoznać i analizować konkurencję!

Webinar o tym, jak generować treści przy pomocy AI!

10 pierwszych słuchaczy semCASTu będzie mogło przetestować AI za darmo! Wystarczy wejść na stronę https://app.semstorm.com/giftcard i wpisać kod semcast. Dodatkowo do odebrania na stronie 25% zniżki na kod semcast25 już dla każdego słuchacza!

 

 
Ewelina Ibek
Były pracownik na stanowisku Content & Marketing Manager. Polonistka, entuzjastka marketingu internetowego. Najlepiej czuje się na eventach, które sama zorganizowała. Gdy nie zajmuje się konferencjami i contentem, pije dużo kawy (czarnej), czyta jeszcze więcej książek (tych dobrych) i chodzi na spacery ze swoim Pieskiem (marki Akita). Uwielbia słuchać podcastów, głównie tych marketingowych…więc jeden taki semCAST też zrobiła.

Podobał Ci się artykuł? Wystaw 5!
słabyprzeciętnydobrybardzo dobrywspaniały (12 głosów, średnia: 5,00 / 5)
Loading...

Posłuchaj także

Zobacz wszystkie odcinki!
Przewiń do góry