semCAST #06: Jak idealnie współpracować z agencją?

Ewelina Ibek
Ewelina Ibek
Archiwum 05.2022
 
semCAST #06: Jak idealnie współpracować z agencją?

semCAST #06
Jak idealnie współpracować z agencją?

semCAST #06: Jak idealnie współpracować z agencją?

Wspólnie z Katarzyną Baranowską odczarowujemy mity dotyczące współpracy na linii biznes – agencja! 

W nowym odcinku naszego semCASTu porozmawiamy o tym, jak współpracować z agencją, by obie strony czuły satysfakcję z wyników, które razem udaje się osiągać.

Z najnowszego odcinka dowiesz się: 

? jak mierzyć siły na zamiary, czyli jak zacząć współpracę i jak ustalać cele biznesowo-marketingowe; 

? czego biznes powinien się nauczyć, zanim podejmie współpracę, czyli podstawy, które ułatwią weryfikację działań podwykonawców;  

? jak przygotować brief dla agencji czy freelancera, by szybciej osiągać rezultaty; 

? jak dobierać budżety do działań i dlaczego pozycjonowanie nie kosztuje 250 zł miesięcznie; 

? na co uważać przy zawieraniu umowy z podwykonawcą? 

Katarzyna Baranowska: … dobrze byłoby odczarować te mity i trochę wyprowadzić klienta z błędu, czyli opowiedzieć o tym, z czego cały ten proces wynika, jakie są poszczególne składowe, na co my jako na przykład agencja mamy realny wpływ, co jest w gestii klienta. Postawić tutaj na szczerość i nie czarować, nie obiecywać, tylko pokazać, jak to faktycznie wygląda…

Kamil Leśniak: Cześć! Z tej strony Kamil Leśniak z DevaGroup. Na co dzień pracuję jako Marketing Manager, a dziś przedstawię Wam najświeższe nowości dotyczące marketingu internetowego. Do dzieła!

Zacznijmy od nowości w narzędziu, które pomaga w działaniach SEO, przyspieszeniu oraz planowaniu treści! Mowa oczywiście o Senuto, a wspomnianą świeżynką jest moduł Content Planer. W czym może nam pomóc? Na pewno w planowaniu treści na Waszą stronę oraz automatyzacji pracy, a więc pomoże w znacznym jej uproszczeniu i przyspieszeniu. Wszystkie teksty napisane w Content Planerze są wspierane mnóstwem algorytmów i big data! Pierwsze opinie użytkowników są bardzo pozytywne, jednak należy pamiętać, że moduł jest ciągle w wersji beta. Link omawiający szerzej najnowszy moduł od Senuto oczywiście znajdziecie w naszej transkrypcji… a wszystkim słuchaczom semCASTu zdradzimy, że w planach jest jeszcze wypuszczenie narzędzia Content Editor, które usprawni edycję wszelkich tekstów! LINK

Kolejną ciekawą nowością jest raport opublikowany jakiś czas temu przez LinkedIn dotyczący najbardziej pożądanych umiejętności marketingowych i poszukiwanych stanowisk pracy przez marketerów. Autorzy wpisu zwracają uwagę na fakt, że aktualnie najważniejszy jest marketing internetowy. W Europie na kolejnych miejscach w rankingu znalazły się: Merchandising, działania SEM, e-mail marketing oraz działania SEO. Ciekawa jest również zależność odkryta przez LinkedIn, dotycząca tego, że marketerzy pomimo możliwości pracy zdalnej przenoszą się głównie do dużych miast. To właśnie takie miasta jak: Londyn, Paryż, Los Angeles czy Nowy Jork doświadczają największego napływu marketingowych talentów! Ciągle głównym czynnikiem motywacyjnym do zmiany pracy są finanse. Jeśli prowadzicie biznes i zastanawiacie sie, czy wasza firma potrzebuje marketingowca – koniecznie zajrzyjcie do listy przygotowanej przez LinkedIn dostępnej w naszej transkrypcji. LINK

Przenieśmy się do świata Metaverse! Kilka dni temu uruchomiono testy nowych narzędzi, które mają służyć monetyzacji działań. Będzie to szansa na sprzedaż wirtualnych przedmiotów i zysk w prawdziwym życiu. Mark Zuckerberg zachęca twórców internetowych do zarabiania dzięki jego najnowszemu pomysłowi, jednak Meta będzie pobierało ponad 47% prowizji od każdej transakcji dokonanej w metaverse! Zainteresowani tematem internauci nie kryją swojego oburzenia wynikającego z tak dużej prowizji! Czas pokaże, czy mimo tak wysokiej prowizji pobieranej przez Meta, zarabianie w metaverse spotka się z zainteresowaniem twórców internetowych!

Na koniec naszego przeglądu nowości przejdźmy do kalendarza eventowego! Macie ochotę na Luksusowy weekend branżowy u stóp Beskidów z najlepszymi prelegentami od SEO i Contentu Marketingu? Jeśli tak, to dla Was WhitePress przygotował SEO&Content CAMP! Ręczymy za wysoki poziom merytoryczny wydarzenia, które odbędzie się w nowoczesnym resorcie w Szczyrku! Na scenie zobaczycie wiele znajomych nazwisk z semKRK oraz CEO DevaGroup: Krzysztofa Marca! Specjalnie dla naszych słuchaczy razem z WhitePress przygotowaliśmy 5% rabatu na wyjazd! Kod rabatowy na wejściówki znajdziecie w naszej transkrypcji! Do zobaczenia w Szczyrku!

Link do zakupu: https://bit.ly/WhitePress_Konferencja 

kod: whitepress0522.

To już wszystko w nowościach semCAST! Kolejna porcja newsów ze świata marketingu już w kolejnym odcinku. Zapraszamy!

Krzysztof Marzec: Cześć! W dzisiejszym odcinku porozmawiamy z Katarzyną Baranowską z Fox Strategy. Kasia ze swoimi klientami przechodzi cały proces pracy nad projektem, zaczynając od wstępnej analizy poprzez opracowanie strategii, wdrażanie jej, wytyczanie kolejnych rozwojowych celów. Cześć, Kasiu!

Katarzyna Baranowska: Cześć, witam was bardzo serdecznie i dziękuję też za zaproszenie na dzisiejszy odcinek.

KM: To my dziękujemy, że pojawiłaś się po drugiej stronie naszego semCASTowego mikrofonu. A dziś będziemy cię pytać między innymi o to, jak współpracować z agencją, żeby właściwie obie strony były zadowolone i obie strony czuły satysfakcję z wyników, jakie wspólnie udaje się osiągnąć.

Naszą rozmowę zacznę od takiej anegdotki. Klient nam cały czas mówił, że jest do bani. Zaczęliśmy współpracę, mówił, że jest do bani, ma trzech pracowników. Po roku znowu mówi, że jest bardzo źle. Firma mocno rośnie, ma już jedenastu pracowników, więc pytamy, o co chodzi? Przecież w narzędziach widzimy, że mu doskonale idzie. W końcu siadamy na spotkaniu i pytam wprost, dlaczego za każdym razem mówi, że jest źle – widzimy, że to idzie do przodu. A klient odpowiada: „Ja tak mówię, bo chcę was dobrze zmotywować. Jak wam powiem, że jest dobrze, to osiądziecie na laurach”.

No i właśnie – wiemy, że są różne możliwości współpracy na linii klient – agencja – klient – freelancer. Jakbyś mogła wprowadzić nas nieco, jak zacząć taką współpracę? Gdybyś miała na przykład wybrać w tym momencie model współpracy – czy współpracować z zespołem agencyjnym, czy z freelancerem, a może zatrudnić kogoś do siebie? Chodzi mi tu bardziej o takie plusy i minusy tych poszczególnych możliwości współpracy, jakie ma konkretny biznes.

KB: Wiesz co, odpowiadając na gorąco, to ja myślę, że warto zacząć od tego, żeby zmierzyć własne siły na zamiary i zastanowić się, na ile powiedzmy ja sama jako przedsiębiorca, jako właściciel biznesu chciałabym się zaangażować w tę usługę, a na ile chciałabym, żeby zrobił to ktoś za mnie. Chodzi mi o to, że czasami dobrze jest mieć po drugiej stronie cały zespół, czyli na przykład i copywritera, i specjalistę, który będzie odpowiadał za reklamy, i kogoś, kto będzie w stanie jakąś kreację graficzną dla nas przygotować, i tak dalej. Więc tutaj myślę na przykład o agencji.

Ale wiem też, że wiele osób stawia na taki model współpracy 1:1, czyli wolą współpracować z freelancerem, z jedną konkretną dedykowaną osobą, która prowadzi cały projekt od A do Z, doskonale go rozumie, wszystko koordynuje i tak dalej. I dla osób, które preferują taki rodzaj współpracy, to na przykład freelancer byłby lepszym rozwiązaniem.

Zawsze też myślę o takich plusach i minusach i o sytuacjach kryzysowych, bo jeśli współpracuję wyłącznie z jedną osobą i nagle cokolwiek się wysypie, wiesz teraz o, cyk, pandemia, COVID i tak dalej i nagle się okazuje, że ktoś przestaje odbierać od ciebie telefon. Jesteś w kropce, bo zawsze była jedna osoba, która odpowiadała za wszystko od A do Z. I teraz jest problem. Więc tutaj można było powiedzieć, że plusem będzie w takim razie agencja czy jakikolwiek zespół.

Z drugiej strony czasami to też przypomina taką zabawę nawet w głuchy telefon. Przekazujesz coś jednej osobie, ona kolejnej, dwa razy rozmawiasz o strategii i tak dalej. Trudno mi tutaj jednoznacznie odpowiedzieć, co byłoby lepszym rozwiązaniem. Tak jak mówię, ja bym wyszła od tego, co danej osobie jako właścicielowi biznesu bardziej odpowiada, co sobie ceni i zastanowiła się, w jaki sposób dobrać sobie współpracowników do realizacji konkretnego projektu.

KM: Często w agencjach jest taka sytuacja, że nie rozmawiasz ze specjalistą. Rozmawiasz z Account’em, z PM’em czy jakkolwiek nazwiemy tę osobę, która jest pewnym pośrednikiem. Specjaliści i ich czas jest tak doceniany albo powiedziałbym, że tak ściśnięty, że nie mają kontaktu z klientem. U nas jest inaczej, a wy poszliście jeszcze o krok dalej – nie macie handlowca. Mogłabyś odpowiedzieć, jak to działa? Jak taki układ może przynieść efekty ciekawe dla klienta?

KB: Tak, zgadza się, nie mamy handlowców, nie mamy specjalistów, którzy odpowiadają na przykład stricte za sprzedaż albo którzy są dedykowani tylko i wyłącznie do kontaktu z klientem. Właśnie dlatego, że chcieliśmy trochę skrócić tę ścieżkę, trochę uniknąć tego głuchego telefonu. To jest pierwszy argument, który przemówił za tym, żebyśmy mieli u siebie takie, a nie inne rozwiązanie.

W naszej ocenie zaletą takiego modelu jest też to, że za każdym razem, kiedy trafia do nas nowy potencjalny klient, to on automatycznie rozmawia z osobą, która jest najbardziej kompetentna w temacie, czyli to jest na przykład specjalista SEO czy specjalista, który prowadzi na co dzień kampanie Ads, czy contentowiec, który później będzie tworzył dla niego treści. I od samego początku to jest ta jedna osoba, która też nie będzie ani proponowała, ani oferowała rzeczy, które nie mają racji bytu i których później…

KM: …których po prostu nie dowiezie.

KB: Dokładnie. Mamy też takie doświadczenie wynikające z pracy w innych agencjach, gdzie były zazwyczaj zespoły handlowe, sprzedażowe i tak dalej, że zdarzały się sytuacje, że na przykład handlowiec coś obiecał, a potem SEOwiec, jak to zobaczył, czy specjalista Ads, to po prostu łapał się za głowę i myślał sobie: „Rany boskie, przecież tego nie da rady wyczarować, dowieźć” i tak dalej. A jest obiecane, klient dostał coś na papierze, więc teraz będziemy stawali na głowie, żeby udało się to zrealizować. U nas na szczęście tego nie ma i to jest plus tego rozwiązania.

Dwa, też za każdym razem, kiedy rozmawiamy z klientem na przykład o jego potrzebach, o konkurencji, o specyfice biznesu, to te informacje zostają z nami. My nie musimy ich później przekazywać komukolwiek dalej i opowiadać całą historię od nowa, tylko jesteśmy już na bieżąco i wszystkie te rozwiązania, które staramy się zaproponować, to one już będą oparte na tych informacjach, które otrzymaliśmy. To są na pewno te plusy.

Minusy też są. Minusem jest to, o czym już też troszeczkę wspomniałeś, czyli jeśli my na bieżąco prowadzimy też projekty, to później kwestia przygotowania ofert. My to musimy gdzieś zmieścić w tym naszym harmonogramie, terminarzu i tak dalej, więc nie jesteśmy w stanie zrobić tego, że tak powiem, od ręki. Często jest tak, że zanim przygotujemy taką gruntowną analizę, porozmawiamy z klientem, będziemy mogli usiąść do tematu, to mijają na przykład dwa, trzy, cztery dni robocze i w tym czasie ten nasz potencjalny klient pewnie już ma na skrzynce pięć ofert i dziesięć telefonów od handlowców z innych agencji. Czasami w ogóle już zapomina, że jeszcze z nami rozmawia albo że jeszcze miał na coś czekać, albo mówi, że on już podjął decyzję, bo na przykład czas go goni, koniec miesiąca, trzeba wpisać jakiś konkretny budżet. To jest niestety minus tego rozwiązania. Niemniej wychodzimy z założenia, że w przypadku naszej agencji ten model jednak się sprawdza i póki co nie planujemy zatrudnienia handlowców ani osób dedykowanych tylko i wyłącznie do takiej sprzedaży czy obsługi klienta.

KM: Ja tutaj wtrącę, że z tych paradoksów, którym ja byłem świadkiem sprzedaży, gdy dom mediowy sprzedawał kampanię, której nie dało się dowieźć, ale to w sposób taki, że zupełnie nie dało się tego zrobić, ponieważ obiecywali więcej ruchu, niż było zapytań na wskazane słowa kluczowe. Jedynym rozwiązaniem to chyba było wpisywać te słowa w Google i przeklikiwać. Oni sobie jakoś z tym poradzili, natomiast właśnie to jest chyba ten moment, kiedy handlowiec nie ma wiedzy i robi coś zamiast specjalisty. Myślę, że z waszego modelu też pewnie wynika to, że do tej analizy włącza się dostępy, Google Analytics, Google Search Console – już taka solidna analiza, czyli właściwie to, co jest pewnie częścią rzeczy, które koniecznie trzeba wykonać, żeby ocenić potencjał strony kampanii i powiedzieć klientowi też tę bolesną prawdę, że na przykład strona jest do wymiany czy do ulepszenia.

KB: Dokładnie tak. To trochę przypomina takie badanie u lekarza. Jak przychodzi pacjent, to my chcemy go jak najlepiej zdiagnozować. I z drugiej strony im więcej też informacji on nam o sobie przekaże, to my też trafniej będziemy w stanie przygotować dla niego jakąś konkretną propozycję, jakieś rozwiązanie. Niejednokrotnie jest tak, że jesteśmy w stanie na bazie tych danych powiedzieć klientowi, że na przykład nie ma szans, żeby udało się poprowadzić kampanię w takim kształcie, w jakim on sobie wyobraża.

Mieliśmy już różnego rodzaju sytuacje, że na przykład trafiały do nas domeny, które miały nałożone działania ręczne, różnego rodzaju filtry i tak dalej. Tutaj klienci chcieli zdobywać góry, budować fantastyczne kampanie, a jednak musimy wrócić do początku i powiedzieć sobie: „Zaraz zaraz, ale trzeba to zrobić inaczej”. Czyli nawet nie jesteśmy w tym momencie w punkcie zero, tylko zaczynamy z poziomu minus jeden, więc najpierw jakieś działania naprawcze, a potem dopiero będziemy mogli rozmawiać o takiej pełnoprawnej strategii.

Klienci są bardzo często wdzięczni za taką gruntowną analizę, nawet jeśli nie decydują się na współpracę z nami z różnych względów. Czasami tutaj decyduje budżet, a czasami inne czynniki, jednak doceniają to, że ktoś znalazł czas na to, żeby pochylić się nad ich tematem, nad ich domeną, nad ich biznesem i że ktoś zechciałby przekazać swoje pomysły, swoje sugestie.

Niestety często jest tak, nie chcę tutaj mówić źle o naszej branży, ale zdarza się, że klient przyśle zapytanie ofertowe i on po godzinie ma na skrzynce pięć propozycji takich szablonowych i o cokolwiek by nie poprosił, to wszystko zostanie mu obiecane. To jest smutne, bo naszą rolą jest czasami niestety powiedzenie klientowi, że nie uda się zrealizować kampanii w taki sposób, w jaki on sobie zamarzył, w takim budżecie, w jakim sobie zamarzył albo ze stroną, która obecnie wygląda tak, a nie inaczej. Lepiej to usłyszeć przed rozpoczęciem kampanii niż w momencie, kiedy już ktoś się zaangażuje, wyłoży budżet i zacznie prowadzić działania i później przychodzi co do czego i okazuje się, że niestety się nie da.

KM: Tak, ja tu też to skomentuję. Jeżeli chodzi o takie minusy i plusy w branży, bo często rozmawiając na jakichś spotkaniach branżowych, usłyszałem kiedyś taką mądrą myśl, że gdybym rozróżnił dwie branże, te firmy i te osoby, ci specjaliści, którzy często się edukują, rozszerzają swoją wiedzę czy nawet spotykają na takich spotkaniach versus czasami firmy, dla których to jest jedna z dodatkowych usług, firma, która zajmuje się tworzeniem stron, gdzieś tam coś sprzeda czy podzlecają takie działania, i wtedy właśnie ta osoba, która dostaje tę kampanię do wykonania, w ogóle nie ma wpływu na proces produkcyjny tej oferty. Wtedy zaczynają wyskakiwać takie kwiatki, o których tutaj mówimy. Ja bym tego nie nazywał naszą branżą, to jest gdzieś obok, to jest taki twór dodatkowy. I faktycznie, mimo że to stanowi mały procent tego wszystkiego, to docierają do nas klienci zrażeni. I właśnie co z takim klientem bardzo zrażonym zrobić? On już i tak wychodzi z dużą inicjatywą, że wysyła do kolejnej firmy zapytania ofertowe, ale często to jest klient bardzo uprzedzony. Mówi na przykład nam, że absolutnie nie chce Google Ads, bo to nie działa albo nie chce pozycjonowania, bo to jest jakaś tam ściema. Jak z nim sobie radzić? Od czego zaczynasz w takim procesie?

KB: Wiesz co, dobrze byłoby odczarować te mity i trochę wyprowadzić klienta z błędu, czyli opowiedzieć o tym, z czego cały ten proces wynika, jakie są poszczególne składowe, na co my jako na przykład agencja mamy realny wpływ, co jest w gestii klienta. Postawić tutaj na szczerość i nie czarować, nie obiecywać, tylko pokazać, jak to faktycznie wygląda i też starać się zrozumieć oczekiwania klienta i jeśli one są w jakiś sposób nierealne albo niemożliwe do osiągnięcia, to powiedzieć o tym wprost.

Czyli zaczynamy od tego, że rewidujemy te założenia, bo klienci czasami przychodzą zrażeni, bo faktycznie, można tak powiedzieć brzydko, ktoś ich skrzywdził, ktoś im po prostu zrobił fatalną robotę i oni teraz ponoszą tego konsekwencje. A czasami to przekonanie na temat tego, że SEO nie działa albo że AdWords nie sprzedaje, wynika z tego, że agencja robiła swoją robotę czy freelancer robił swoją robotę, klient robił swoje, tylko kompletnie gdzieś się minęli na etapie komunikacji i rozmowy o tym, czego oczekują, czego potrzebują.

Jestem zdania, żeby postawić na szczerość, by zastanowić się, co w ogóle jest możliwe, na co mamy wpływ, na co nie mamy wpływu, jakie efekty są możliwe do osiągnięcia w jakim czasie. Nie czarować, powiedzieć wprost, jak ta sytuacja wygląda. Jeśli mamy jakieś obawy, to powinniśmy się nimi podzielić. Jeśli nie jesteśmy w stanie czegoś wyestymować albo przewidzieć, to też trzeba klienta o tym uprzedzić. I to on musi mieć świadomość tego, że na przykład nie ma szans na to, żeby wygenerować jakiś określony poziom ruchu. Tak jak wspominałeś, jeśli nawet potencjalnie zapytań będzie mniej niż ten ruch, który jest oczekiwany. Więc po prostu być szczerym.

KM: A jeśli mielibyśmy określić takie podstawy, bo tutaj też zauważam, że dużą rolą mogłaby być edukacja tego klienta, z tego, co mówisz, wynika, że on musi też rozumieć, na co ma się nastawić, czego może się spodziewać, to co taki klient musi absolutnie wiedzieć i czego na przykład ja jako biznes, który będzie gdzieś tam współpracował z firmą SEO i tak muszę się nauczyć? Wiadomo, że muszę wiedzieć, jak działa internet, co to są CTR-y, jak wyglądają te wszystkie rzeczy, ale to jest głębsze. Tak naprawdę ta osoba, jeśli chce dobrze ocenić i nadzorować moją pracę, nawet na zasadzie oceny okej, działa, nie działa, musi wiedzieć więcej. Co byś tutaj polecała, żeby taka czy osoba po stronie klienta, czy właśnie sam właściciel biznesu wiedział, żeby lepiej współpracować z pozycjonerem?

KB: Wiesz co, ja myślę, że tutaj na starcie ważna jest znajomość samych mechanizmów, które stoją na przykład za działaniami SEO czy za kampaniami Ads’owymi. Chodzi o to, że klient powinien mieć przynajmniej podstawowe pojęcie na temat tego, jak działa sama wyszukiwarka, od czego zależy kolejność wyników, które prezentuje nam Google, żeby w ogóle móc wiedzieć, jak te mechanizmy działają, co determinuje to, że jedna witryna pojawia się w wynikach wyszukiwania wyżej, a inna niżej. Albo co decyduje o tym, że reklama pojawia się wyżej bądź niżej.

Wydaje mi się, że to jest taka elementarna wiedza i bez tego trudno jest przejść dalej i później już rozmawiać o konwersji, mówić o optymalizacji. Ten etap edukacji jest bardzo bardzo ważny i wydaje mi się też, że dużo nieporozumień, przynajmniej na starcie, wynika z tego, że część przedsiębiorców oczekuje, że jeśli przyjdzie do agencji, odda im, powiedzmy, całą swoją domenę, swój projekt, to agencja już zrobi sto procent swojej roboty bez angażowania klienta w cały proces. Z mojego doświadczenia wynika, że właśnie najtrudniej pracuje się w sytuacji, kiedy jedna ze stron nie chce się zaangażować albo wychodzi z założenia, że ja przychodzę, kładę budżet na stół, a wy po prostu działajcie. Tak się nie da, dlatego, że nikt nie zna swojego biznesu lepiej niż klient, który go prowadzi od wielu wielu lat. Więc my potrzebujemy tych informacji na temat priorytetów, na temat na przykład konkurencji, na temat tego, co do tej pory się zadziało, co się sprawdziło, co się nie sprawdziło, co jest dla klienta priorytetem, bo bez tego trudno nam będzie ułożyć kampanię, która będzie szyta na miarę i która będzie miała szansę przynieść te efekty, których klient oczekuje. To taka najważniejsza rzecz.

Czasami też spotykam się z tym, że przedsiębiorcy nie do końca mają świadomość własnego biznesu. To trochę paradoksalnie brzmi, ale czasami pytamy klienta, kto jest na przykład jego konkurencją do widoczności i do jakiego poziomu na przykład ruchu aspiruje i tak dalej. Chodzi o to, że zanim zaczniemy projektować kampanię, to musimy zobaczyć tak naprawdę, z kim my musimy rywalizować. I często klienci odkrywają, że w wynikach wyszukiwania czy w ogóle w sieci ta konkurencja jest diametralnie inna niż ta konkurencja, z którą on się spotyka w tradycyjnym biznesie. Co mam tutaj na myśli – powiedzmy, że klient działa w branży turystycznej i na przykład prowadzi jakiś obiekt, pensjonat, hotel, to można powiedzieć, że konkurencją w takim tradycyjnym rozumieniu są inne pensjonaty zlokalizowane w jego okolicy, bo walczy o osoby, które chcą przyjechać do danego regionu i skorzystać z usług.

Natomiast kiedy bierzemy pod uwagę wyszukiwarkę Google, to tutaj konkurencją będą nie tylko właściciele innych pensjonatów, obiektów, którzy też chcą się wyświetlać w TOP10, ale na przykład różnego rodzaju agregatory, które prezentują takie zbiorcze informacje na temat miejsc noclegowych, które też w jakiś sposób je rankingują, różnego rodzaju serwisy lifestyle’owe, które piszą o tym, dlaczego warto wybrać nocleg nad morzem albo w danym regionie, albo cokolwiek innego. Chodzi o to, że ta konkurencja w internecie jest czasami zupełnie inna niż ta w tradycyjnym rozumieniu. My też to czasami uświadamiamy klientom i to z jednej strony dziwne, czasami odkrywcze i klienci też mówią: „Kurczę, no ja w ogóle nie brałem tego pod uwagę”. I z jednej strony naszą rolą jest pokazanie takich elementów, a z drugiej strony, po stronie klienta jest też taka dobra analiza własnego biznesu i skupienie się na tym, co klienta wyróżnia, co mu daje przewagę konkurencyjną, co my też możemy pokazać w naszej kampanii, co powinniśmy podkreślić i uwypuklenie tych elementów, które dają mu przewagę, które są po jego stronie. To też jest duża część pracy, przynajmniej ta, którą my wykonujemy na starcie.

KM: To może zdradźmy kawałek naszego warsztatu – jak taki biznes może najprościej sprawdzić, kto jest właściwie jego konkurencją?

KB: Z jednej strony warto wyjść w ogóle od tego, kogo my chcemy na naszą stronę zaprosić, czyli kto jest naszym potencjalnym klientem, jeśli chodzi o taki ruch z internetu, a później zastanowić się, jakie to są naprawdę persony. Mówię trochę takim marketingowym językiem, ale chodzi o to, że możemy nawet dosłownie to rozrysować: kto jest naszym klientem, jakie mamy grupy docelowe, do kogo chcemy dotrzeć, a później zastanowić się, co my tym osobom możemy zaprezentować, czyli na przykład gdzie one powinny w ramach naszej strony internetowej trafić, żeby znalazły treści, które są dedykowane dla nich.

Tak jak powiedzieliśmy o tym przykładzie branży turystycznej, powiedzmy, że jesteśmy właścicielem jakiegoś obiektu turystycznego. Teraz pandemia, więc już w ogóle nie mają łatwo, ale załóżmy, że mamy jakiś pensjonat i nasza oferta będzie skierowana na przykład do rodzin z dziećmi. Mamy takie możliwości. I teraz pytanie, jak do tych ludzi dotrzeć? Czego oni szukają, wybierając miejsce do destynacji? Co jest dla nich priorytetem? Pytanie, czy my to w ogóle komunikujemy, czy my o tym mówimy? Czy my też pojawiamy się w tych miejscach, gdzie pojawiają się te osoby i gdzie oni szukają informacji na temat tego, gdzie wyjechać z dzieckiem, jak spędzić czas?

Trochę musimy wejść w rolę naszego potencjalnego klienta, zastanowić się, co go interesuje, gdzie on bywa, co jest dla niego kluczowe, a potem zastanowić się, czy my faktycznie mówimy o tym wszystkim, co jest dla niego ważne. To tak trochę wychodząc od innej strony i odpowiadając na twoje pytanie, czyli zaczynam od budowania takich person, a potem zastanawiamy się, czy faktycznie możemy tym osobom dostarczyć tych informacji, których oni szukają. Później już pozostaje praca nad konwersją, co też będzie miało kluczowe znaczenie.

Możemy też korzystać ze wsparcia różnego rodzaju narzędzi, bo wiadomo, że nie mamy szklanej kuli i nie będziemy tutaj wróżyć, tylko warto skupić się na danych, które możemy pozyskać, na danych analitycznych, przejrzeć informacje na temat tego, co ludzie wyszukują w sieci, jakiego rodzaju są to zapytania. Możemy sprawdzić informacje na temat naszej konkurencji, bo o tym też wspominałam trochę wcześniej, czyli możemy się zastanowić, kto ma już bardzo fajne wyniki i sprawdzić, w jaki sposób on prowadzi swoje kampanie, w jaki sposób on ściąga na stronę potencjalnych klientów, jakie treści prezentuje, jak ta oferta jest zbudowana. Tutaj nie chodzi o to, żeby skopiować czyiś pomysł jeden do jednego, bo to nigdy nie działa, natomiast warto wyciągać dobre wnioski i czasami trochę się zainspirować, i zastanowić się, jak i jakie korzyści my możemy dla naszego biznesu z tego wyciągnąć, jakie wskazówki, jakie podpowiedzi.

Wspomniałam o tych narzędziach i na przykład jednym z nich może być Senuto, to może być SEMSTORM – każde z tych narzędzi pokaże nam na przykład jakich słów kluczowych używają potencjalni klienci. Możemy dzięki temu sprawdzić, dla jakich zapytań nasza witryna już wyświetla się gdzieś wysoko w wynikach wyszukiwania i co jeszcze możemy zrobić, żeby te wyniki poprawić. Możemy sprawdzić, czy poziom tych wyświetleń jest w ogóle dla nas satysfakcjonujący, czy tutaj powinniśmy zacząć szerzej się wyświetlać, powalczyć o zupełnie nowe rodzaje zapytań, czy skupić się na tym, co już mamy i po prostu popracować więcej nad tym, żeby wyświetlać się na wyższych pozycjach i za pomocą tych tematów, które już mamy, ściągać ruch. Tutaj możliwości jest co najmniej kilka.

KM: Do narzędzi, o których wspomniałaś, pozostawimy linki w opisie. One są doskonałe, mnie najbardziej podoba się też ta funkcja, która pokazuje tę realną konkurencję w wynikach wyszukiwania, czyli inne witryny, które mają wspólne ze mną słowa kluczowe, które są wysoko. Wtedy, jak pokazujemy komuś taką konkurencję, to on otwiera oczy i mówi: „Aha, faktycznie”. I sprawdza, czym te firmy się różnią. To też przydaje się do budowania lepszych reklam, na przykład w Google Ads.

Ale właśnie przychodzi taki klient, który już wie, czego się spodziewać; wie, że tych wyników nie będzie miał za pięć minut. Wybrał agencję, więc chce mieć duże wsparcie merytoryczne i mieć zespół osób. Co powinien zawierać taki wymarzony dla was brief? Czyli jakie informacje powinien przekazać na starcie, które będą ułatwiały ten start później po stronie kampanii w agencji?

KB: Tak jak już wspomniałam, im więcej klient dostarczy nam informacji na temat swojego biznesu, tym lepiej dla nas, bo my nigdy nie wejdziemy w jego buty ani nawet nie zbliżymy się doświadczeniami do tych, które ma klient. Więc na pewno chcemy usłyszeć o tym, co dla klienta jest priorytetem, jeśli chodzi o jego ofertę, produkty czy usługi. Jeśli to jest na przykład właściciel sklepu internetowego, to też chętnie usłyszymy o tym, co jest dla niego kluczowe, jeśli chodzi o pozyskiwanie potencjalnych klientów, bo zakładam, że są produkty, które są bestsellerami i takie, które sprzedają się na przykład gorzej albo na których marża jest tak mała, że nie ma sensu ich promować, natomiast to są fajne produkty, na przykład komplementarne, które gdzieś tam będą podnosiły wartość koszyka, ale klienci nie wyszukują ich na starcie.

Chętnie też usłyszymy trochę więcej na temat konkurencji, takiej realnej, czyli jeśli na przykład klient wie, kogo musi dogonić w tych wynikach wyszukiwania, to to też jest dla nas cenna informacja, bo będziemy mogli, tak jak wspomniałam, trochę podejrzeć ich strategię działania, zobaczyć, na czym oni się opierają, jak szeroko prowadzą swoje kampanie. I to też będzie wskazówka dla klienta, na pewno cenna.

Co jeszcze? Zazwyczaj też pytamy klienta o to, jakie ma doświadczenie, jeśli chodzi o działania, czy to SEO, czy natomiast tu nie chodzi nam o to, żeby sprawdzić wiedzę klienta i zrobić mu test. Chodzi nam o to, że jeśli on już po drodze odwiedził cztery różne agencje, z każdą prowadził kampanię i każda z tych kampanii nie kończyła się dobrze, to też chcemy się dowiedzieć, co za tym stało. Czy założenia były błędne? Czy coś po stronie realizacji nie zagrało? Czy może były jakieś problemy komunikacyjne? Bo czasami jest tak, że klienci nie chcą nam niektórych rzeczy powiedzieć wprost, czyli na przykład domena była w przeszłości ukarana filtrem i działania SEO będą w związku z tym trudne. Albo na przykład kampania AdWords była mało efektywna, bo konto zostało zawieszone w związku z tym, że były tam prowadzone takie, a nie inne działania i tak dalej.

Dobrze jest nam o tym powiedzieć na starcie, bo wtedy będziemy wiedzieli, jak taką kampanię poprowadzić, z drugiej strony, jakich błędów unikać. To też pokaże nam, czego tak naprawdę klient oczekuje. Powiedzieliśmy na początku, że czasami jest tak, że to klienci mają mylne oczekiwania albo chcieliby uzyskać efekt, którego tak naprawdę nie da się dowieść. I w momencie, kiedy my rozmawiamy o tym, co się działo do tej pory i co nie zagrało, jesteśmy w stanie powiedzieć klientowi, że takie wyniki, o których on myśli, są nie do osiągnięcia, biorąc pod uwagę aktualną kondycję strony, zaplanowane działania, budżet i tak dalej.

Tak więc idealny brief, o którym tutaj wspominałeś, na pewno będzie też dotykał trochę tej historii i dotykał konkurencji. Bardzo często też pytamy klientów o to, jakie mają moce przerobowe po swojej stronie i takie moce przerobowe dotyczące zarówno na przykład tworzenia contentu, wprowadzania zmian na stronie, bo to też jest kluczowe – z jednej strony będzie to wskazywało, w jakim kierunku w ogóle powinniśmy pójść. To też będzie nam trochę determinowało tempo tych działań, bo jeśli klient mówi wprost, że on jest sam i nie ma nikogo, kto będzie mu na przykład tworzył treści i wdrażał zmiany, to teraz pytanie, czy my jesteśmy w stanie część tych działań wziąć na siebie, czy jednak na przykład klient musi poszukać kogoś, kto go w tych działaniach wesprze. To znowu będzie nam przeciągało realizację niektórych rzeczy w czasie. Natomiast jeśli klient mówi wprost, że on ma na przykład w zespole copywritera, ma na pokładzie kogoś, kto na bieżąco wdraża zmianę, to jest super, to też inaczej możemy tę strategię zaplanować, więc o to też często pytamy.

KM: Często tak się chyba zdarza, że do tego kosztu, jakim jest sama kampania, nagle dochodzi koszt zmian na stronie i często klient jest tym pewnie zaskoczony. Wiem, że audyty też bardzo odsuwają się w czasie, a bez wdrożonego poprawnie audytu nie możemy startować z kampanią. I właśnie – budżet. Jak dobrać dobry budżet do takich działań? I dlaczego pozycjonowanie nie kosztuje 250 złotych za miesiąc? To pierwsze, moglibyśmy o tym zrobić kilka odcinków, natomiast gdybyś miała wyjaśnić klientowi, który dopiero odkrywa tę branżę, co się składa na koszty właściwie w projekcie i dlaczego powinien się raczej nastawić na długofalową inwestycję niż na po prostu jednorazowy strzał, który da efekt lub nie, tak jak jest na przykład w przypadku Google Ads, bo to się bardzo różni, ta usługa pod tym względem planowania budżetu, to co byś przekazała tutaj?

KB: Wiesz co, ja się w ogóle często spotykam z takim pytaniem o to, od czego zależy koszt działań SEO i skąd my w ogóle bierzemy te kwoty, i na jakiej podstawie my to określamy, i dlaczego akurat tyle, a nie mniej, więcej. Ja zawsze mówię klientowi, że po to my też robimy na starcie taką analizę, żebyśmy tak naprawdę wiedzieli, gdzie jesteśmy i kogo musimy dogonić.

Paradoksalnie często jest tak, że przychodzą do nas klienci, którzy chcą rozpocząć działania albo rozpoczęli je stosunkowo niedawno, mam na myśli na przykład kampanie SEO, coś nie wyszło, zmieniają agencje i tak dalej. Natomiast my musimy w wynikach wyszukiwania tak naprawdę dogonić tych, którzy już tam są w tym ścisłym TOP10. Oni tam nie są bez powodu, bo na przykład zaczęli inwestować w te działania SEO już dawno dawno. Prowadzą tę kampanię efektywnie i dzięki temu są tam, gdzie są i cieszą się tym sukcesem. I paradoksalnie my musimy ich dogonić. Ja zawsze mówię klientowi, że musimy się zastanowić, co takiego my musimy zrobić, żebyśmy byli w stanie efektywnie rywalizować z tymi konkretnymi podmiotami. To jest czasami bardzo bolesne, bo okazuje się, że jeśli w TOP10 na przykład na zapytania, które klienta interesują, my mamy serwisy typu Allegro, Ceneo, jakiś Olx albo innych dużych graczy, to nagle klient mówi: „No tak, ale ja nie jestem w stanie dysponować takim budżetem, jakie mają na przykład te konkretne biznesy te konkretne serwisy”.

Z drugiej strony my też zawsze uprzedzamy o tym, że w takim razie trudno będzie nam rywalizować, bo ja też czasami mówiąc o działaniach SEO, mówię o tym, że to przypomina trochę taki wyścig. To jest takie bardzo lakoniczne i takie lapidarne porównanie, ale tak naprawdę konkurencja już wystartowała, ma za sobą sztab trenerów, ludzi, którzy ich wspierają, wiedzę, doświadczenie i tak dalej, a my dopiero stoimy na starcie i wiążemy buty. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby jakkolwiek się do nich zbliżyć, więc jeśli wiemy, że na przykład nasza konkurencja inwestuje w działania SEO, powiedzmy 10.000 złotych miesięcznie, to jeśli my mamy 300 złotych, czyli sporo mniej, to trudno będzie nam zmniejszać ten dystans, który nas dzieli. Biorąc pod uwagę to, kto już jest w TOP10, jak prowadzi swoją kampanię, my staramy się też klientowi powiedzieć, że powinien w taki, a nie inny sposób poprowadzić swoje działania, więc to jest jedna rzecz, która tutaj trochę determinuje nam budżet.

A druga rzecz, o której my tu mówimy i która zawsze była dla nas ważna pod tym względem, że stawiamy na transparentność, to mówimy też klientowi wprost, że np. dzielimy usługę na prace projektowe, czyli na godzinę pracy projektowej, podczas której prowadzimy optymalizację, robimy analizy, mamy czas na konsulting i tak dalej. W przypadku działań SEO część budżetu wydatkowana jest na link building i to też wpływa na koszt tej usługi. Jeśli miałabym się mocno trzymać tego, o czym wspominałeś, czyli tej kwoty, nie wiem, 300 złotych, to biorąc pod uwagę rynkowe stawki, to za 300 złotych miesięcznie, to klient może w najlepszym wypadku liczyć na dwie godziny takiej uczciwej pracy projektowej specjalisty.

A gdzie jeszcze kwestia narzędzi, tego link buildingu, czasu na wzajemny konsulting, na to, żeby omówić tę strategię, zweryfikować ją i tak dalej? Nie ma szans, żebyśmy się po prostu w takim budżecie zmieścili i żeby to mogło być efektywne. Tutaj jeszcze przywołam ten artykuł, który też opublikował u siebie Konstantin Kanin dotyczący tego, ile kosztuje tak naprawdę roboczogodzina specjalisty, biorąc pod uwagę koszty narzędzi, tego, co za nami stoi i całej tej infrastruktury – więc nawet biorąc pod uwagę taki element, to budżety rzędu 300-400 złotych na ten moment są już za małe, żeby w ogóle wystartować, jeśli chodzi o działania SEO. Ci, którzy wystartowali wcześniej i którzy aktywniej inwestują w swoje kampanie, są nie do ściągnięcia, jeśli my chcemy wystartować tu i teraz i mamy 300 złotych.

KM: Świetnie, że przywołałaś ten artykuł, na pewno go publikujemy. On bardzo dobrze pokazuje, jak obliczyć tę stawki i pokazuje wiele rzeczy, o których sobie taki typowy prowadzący biznes nie zdaje sprawy, na przykład jak wpływają urlopy czy nieobecności pracownika na jego wydajność. Ja podpowiem, że my go wykorzystaliśmy też w odwrotnym kierunku. Okazało się, że dobra współpraca z klientem często powodowała, że specjalista angażował się za bardzo i roboczogodzina wychodziła w abstrakcyjnie niskich kwotach, więc musieliśmy zacząć siebie pilnować. Ale i tak czasem dokłada się do danego tematu, jak widzimy, że jest bardzo duży potencjał i kiedyś ten klient razem z nami urośnie.

Ja nawet wczoraj słyszałem podczas rozmowy z klientem, że bardzo ciekawa jest oferta i wszystko tutaj mu pasuje, natomiast on się odezwie, jak przeczyta umowę od A do Z. I tutaj jest ten zgrzyt. Tu się nie obawiam, natomiast jak to wygląda w przypadku klientów, którym pomagamy wychodzić z, tak jak wspominałaś, kar czy jakichś dołków dużych spadków? To bardzo często my mówimy, że prosimy o raport linków. Tego raportu nie ma, a umowa mówi, że było to tajne przez poufne i że SEO to są czary mary, i nie wiadomo, co z tego wyjdzie. Co byś mogła o tych umowach powiedzieć, bo one tak często są zupełnie inne niż oferta, że to się wydaje, jakby to dwa podmioty czasem przygotowywały – oferty kto inny, a umowa jest na jakąś zupełnie inną usługę?

KB: Z jednej strony tak i też często mamy takie doświadczenie, że to jest taka bolączka, że klienci też często mówią o tym, że na przykład nie zadbali o to w przeszłości i teraz z tego powodu cierpią. Ale z drugiej strony nauczeni doświadczeniem też wyciągają wnioski i o te umowy bardzo często pytają. Tutaj mogę opowiedzieć o kilku takich elementach, na które warto zwrócić uwagę, natomiast ja o nich opowiem z punktu widzenia SEO/SEM, a niekoniecznie okiem prawnika, więc na to też trzeba wziąć poprawkę.

Natomiast gdybym miała wskazać, co w takiej umowie powinno się zawrzeć albo na co warto zwrócić uwagę, to przede wszystkim zakres tych działań. Czyli jeśli umawiamy się na coś konkretnego, to warto, żeby w umowie miało to odzwierciedlenie. Czyli jeśli klient chce zdecydować się, powiedzmy, na prowadzenie kampanii SEO, to w umowie powinno być dokładnie wyjaśnione, co się z tym wiąże, a nie na zasadzie, że agencja czy dana osoba zobowiązuje się do prowadzenia działań SEO. Kropka. Bo tak naprawdę nic nam to nie mówi, co się będzie działo, z jaką częstotliwością, czego klient może się spodziewać, na jakiej podstawie my to będziemy później weryfikować, oceniać i tak dalej.

Więc jeśli przychodzi klient i pyta mnie, na co zwrócić uwagę albo że ma różne umowy i jak to porównać, to zawsze proszę o to, żeby zerknął sobie, jaki jest zakres działań. Jeśli na przykład elementem umowy czy elementem strategii jest tworzenie co miesiąc treści, czyli agencja czy freelancer dostarcza treści, to w umowie taki zapis powinien się znaleźć plus na przykład informacja o tym, jaki jest zakres tych treści – czy to będzie 5000 znaków miesięcznie, czy to będzie 20 000 znaków, czy to będzie dostarczane miesięcznie, kwartalnie i tak dalej. To samo dotyczy na przykład link buildingu, bo też często klienci mówią, że mają w umowie zapis, że będzie realizowany link building i na tym koniec. No dobrze, to jeśli będzie realizowany, to jaki i za pośrednictwem jakich źródeł? Skąd te linki będą pozyskiwane? Jaki budżet będzie na to realnie wydatkowany? Bo też niestety zdarzają się sytuacje, że 90% tego budżetu zostaje w agencji, a mały procent jest wydatkowany realnie na zakup artykułów, jakichkolwiek publikacji i tak dalej.

Tutaj też dotknęliśmy tego tematu raportów i myślę, że to też jest bardzo ważne, bo to trochę pozwala sprawdzić, gdzie się znajdujemy, jak te prace postępują. Widziałam już umowy, gdzie był zapis, że będzie dostarczany na koniec miesiąca raport. Koniec. No dobra, ale jaki raport, z czym? Na przykład raport pozycji – super, ale co z tego, że klient dostaje raport pozycji, gdzie jest napisane, że on jest na 51. miejscu na frazę X i na 27. na frazę Y? Dalej jesteśmy tam, gdzie jesteśmy i dalej wiemy tyle, ile wiemy.

Jeśli chcemy się umówić na jakieś konkretne rzetelne raportowanie, to warto określić na starcie, co będzie nam pokazywało ewentualny sukces, jak chcemy to mierzyć, z wykorzystaniem jakich narzędzi i na przykład będziemy raportowali dane na temat wysokości ruchu organicznego, tego, jak to się zmienia, dane na temat wyświetleń, kliknięć, pozycji słów kluczowych, czy wymienione konkretne działania, które w danym miesiącu zostały zrealizowane. Czyli nie piszemy, że pozycjonowaliśmy witrynę, tylko piszemy konkretnie, co zostało dokładnie wykonane. My na przykład też nie mamy problemu z tym, żeby raportować roboczogodziny, czyli po prostu konkretną pracę projektową. Jeśli umawiamy się z klientem, że na przykład on w ramach usługi dostaje 10 godzin takiej faktycznie pracy projektowej, to na koniec miesiąca nie ma problemu, wysyłamy raport, gdzie po prostu widać, którego dnia nad czym pracowaliśmy, jak to wyglądało i tak dalej. I moim zdaniem to też buduje zaufanie.

KM: Ja nawet myślę, że to jest standard w branży IT, prawda?

KB: Dokładnie tak. Natomiast wtedy też jesteśmy w stanie na czymkolwiek się oprzeć i mierzyć to, gdzie jesteśmy, co jest jeszcze przed nami, co zostało do zrobienia, jaka jest bieżąca kondycja witryny, co się wydarzyło. Chodzi o to, że tak jak wspomniałam, to też trochę buduje zaufanie, bo SEO nie jest usługą, która jest widoczna, łatwo mierzalna i tak dalej. Tutaj im więcej danych my dostarczymy na temat naszej pracy, im bardziej klient będzie na bieżąco z tym, co się dzieje, to też łatwiej nam będzie podejmować jakieś wspólne decyzje, omawiać efekty, decydować o dalszej strategii. Więc kończąc ten wątek dotyczący umowy, to warto maksymalnie precyzować wszystkie te działania, które tam będą się znajdowały – rozpisać to sobie, bo jednak co na papierze, to na papierze.

KM: Tak łatwo nie będzie, że skończyłem wątek umowy. Czy dasz się namówić na przygotowanie listy w punktach dla naszych słuchaczy, na co powinni uważać w tych umowach? Ja tam chętnie dorzucę tak zwane ciążowe okresy wypowiedzenia, bo znalazłem taką umowę, która właśnie miała 9. miesięcy wypowiedzenia i mimo braku wyników klient musiał za to płacić i prawnicy nie mogli tej umowy ruszyć, żeby było ciekawiej. Natomiast tutaj na pewno będzie więcej takich rzeczy, na które warto zwrócić uwagę, żeby po prostu lepiej nawet rozumieć to, za co będziemy płacić.

KB: Jasne, to nie ma sprawy. Chętnie taką checklistę przygotuję i też wskażę, co warto wziąć pod uwagę. Te okresy wypowiedzenia, o których wspomniałeś, to faktycznie jest element, który gdzieś tam w tej umowie łatwo jest przegapić, a on niestety później bardzo mocno determinuje to, jak długo ktoś się wiąże z daną agencją. Ja już też widziałam umowy konstruowane na jakiś konkretny zamknięty okres czasu, ale na przykład na 24 miesiące i tak dalej. I zawsze myślę sobie: „Kurczę, za 24 miesiące to ja w ogóle nie wiem, czy jeszcze będziemy mieli wyniki organiczne na pierwszej stronie w Google”, a nie na przykład samą kampanię AdWords albo cokolwiek innego i wiązać się z kimś na dwa lata na starcie, rany…to naprawdę trzeba mieć głębokie zaufanie w kompetencje partnera. Więc no niestety.

KM: To w tym momencie czas na naszą SEM-kostkę. Wylosujemy dla ciebie jedno z sześciu pytań.

KB: Dobrze, losuj losuj, zobaczymy.

KM: OK, inspiracje biznesowe, czyli świat nie kończy się na SEM-ie. Skąd czerpiesz wiedzę na inne tematy dookoła biznesu? Możesz nam polecić dowolne źródło informacji.

KB: To ja ci powiem, że oczywiście mam gdzieś stałe miejsce na literaturę, na artykuły dotyczące biznesu, natomiast ja bardzo lubię słuchać ludzi i uwielbiam rozmawiać z ludźmi i wydaje mi się, że przynajmniej dla mnie najlepszą inspiracją biznesową są inne osoby, które działają albo w mojej branży, albo które prowadzą na co dzień biznesy. Bo im więcej z nimi rozmawiam, tym częściej okazuje się, że oni mają problemy bardzo zbliżone do moich, albo mają bardzo podobne wyzwania. I tak naprawdę taka wspólna rozmowa na temat tego, jak oni sobie poradzili w niektórych sytuacjach, jakie rozwiązania zastosowali, jakie błędy popełnili, jak wyszli z tego, jest na tyle inspirująca, że bardzo często też biorę to pod uwagę przy okazji planowania strategii w naszej agencji zarządzania firmą.

Tutaj ja nigdy nie ukrywałam tego, że bardzo lubię rozmawiać też ze specjalistami z naszej branży, z osobami, które prowadzą czy to agencje SEO, czy SEM. Dlatego, że bardzo często oni opowiadając o tym, jak coś wygląda u nich, też inspirują mnie do tego, żebym mogła na przykład przemyśleć jakiś temat u siebie, coś zmienić, wprowadzić jakieś zmiany i tak dalej. Więc ja też często mówię przedsiębiorcom, zaprzyjaźnionym osobom, żeby jak najwięcej relacji zawiązały tak naprawdę ze swoją konkurencją.

Dlaczego? Bo paradoksalnie jesteśmy konkurencją tylko w jakimś małym wybranym wycinku tej rzeczywistości biznesowej, a tak naprawdę mamy podobne problemy biznesowe, mamy bardzo podobny segment klientów, więc jesteśmy w stanie bardzo dużo się od siebie nauczyć. Jeśli będziemy siedzieli sami ze sobą w takiej zamkniętej bańce i posiłkowali się jedynie literaturą albo artykułami, to trudno nam będzie wpaść na jakiś naprawdę fajny innowacyjny pomysł.

Tak więc ja wychodzę z założenia, że lepiej posłuchać się kogoś czasami mądrzejszego od siebie, wymienić się doświadczeniami i razem wpaść na jakiś fajny pomysł. Ja mam czasami takie momenty, że jeśli mam jakiś konkretny problem do rozwiązania albo zastanawiam się, co zrobić, to po prostu chwytam za słuchawkę i dzwonię do znajomych z branży i „Słuchaj, mam taką i taką kwestię, nie wiem, miałeś u siebie coś podobnego? Przerabiałeś coś takiego?” i często słyszę: „Słuchaj, tak, dwa miesiące temu mieliśmy to u siebie na warsztacie i zrobiliśmy tak i tak, i tak, i tak. I wyniki są takie, i takie”. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wynajdywać koło po raz drugi, ale zainspirować się, wyciągnąć wspólne wnioski, podzielić się tymi doświadczeniami. Takie budowanie relacji dla mnie jest bardzo bardzo inspirujące i bardzo mi pomaga.

KM: Myślę, że to ciekawa inicjatywa, żeby rozwijało się to mocniej w naszej branży, a wiem, że branża lubi dzielić się wiedzą merytoryczną, ale też właśnie widzę, że na poziomie biznesów coraz częściej się to pojawia.

Kasia, bardzo dziękuję ci za wystąpienie w tym odcinku. Powoli kończy się czas. Widzę, że temat rzeka, można by mówić dużo o tym, jak idealnie współpracować z agencją czy ze specjalistą SEO. Myślę, że na tym skorzystają obydwie strony – zadowolony klient, który będzie miał lepsze wyniki i agencja, która będzie miała trochę łatwiejszą pracę. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.

KB: Ja również bardzo dziękuję i mam nadzieję do usłyszenia, do zobaczenia niedługo.

LINK do checklisty „Jak weryfikować umowę na prowadzenie działań SEO

Ewelina Ibek
Były pracownik na stanowisku Content & Marketing Manager. Polonistka, entuzjastka marketingu internetowego. Najlepiej czuje się na eventach, które sama zorganizowała. Gdy nie zajmuje się konferencjami i contentem, pije dużo kawy (czarnej), czyta jeszcze więcej książek (tych dobrych) i chodzi na spacery ze swoim Pieskiem (marki Akita). Uwielbia słuchać podcastów, głównie tych marketingowych…więc jeden taki semCAST też zrobiła.

Podobał Ci się artykuł? Wystaw 5!
słabyprzeciętnydobrybardzo dobrywspaniały (6 głosów, średnia: 5,00 / 5)
Loading...

Posłuchaj także

Zobacz wszystkie odcinki!
Przewiń do góry