semCAST #05: Biznes kontra dane. Jak unikać podstawowych błędów analitycznych?
Jak przyznaje gość najnowszego odcinka Krzysztof Modrzewski: “(…) mamy korzystać z analityki po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy. A niestety zazwyczaj jest tak, że my logujemy się do Analyticsa, wchodzimy do tych raportów, coś tam oglądamy, wypijamy trzy kawy i na końcu faktycznie nawet nie wiemy, co zrobić.”
Jak zmienić nasze podejście do danych, jak edukować się z analityki i rozwijać wiedzę? O tym wszystkim posłuchacie w 5. odcinku naszego podcastu!
Ponadto podpowiemy jak:
? wykorzystać dane w służbie biznesu, czyli jak spojrzeć na analitykę przez pryzmat pieniędzy,
? nie wpaść w częste pułapki analityczne,
? wykorzystać automatyzację i chmurę, by optymalizować wydatki,
? prowadzić biznes, by trafić do grupy docelowej z Jeffem Bezosem ?
Krzysztof Modrzewski: … to nieważne, czy mamy w zespole bardzo doświadczonych analityków, czy jesteśmy ogromną firmą, czy jesteś małym biznesem – ja widzę te same problemy powtarzające się u wszystkich, bo wynika to z tego, że strony internetowe po prostu żyją. One się zmieniają co chwila, coś się pojawia nowego, co chwilę coś jest zmieniane, podchodzą nowe podstrony, jakieś nowe funkcjonalności. I tak naprawdę rzadko jest wyznaczona w firmie osoba, która by na co dzień dbała o te rzeczy i codziennie to analizowała, a po jakimś czasie po prostu te błędy mogą narastać.
Anna Skowron: Cześć! Z tej strony Ania Skowron z DevaGroup. Na co dzień zajmuję się contentem i reklamami w social mediach, a dziś przedstawię Wam najświeższe nowości ze świata marketingu internetowego. Nowość, którą zdecydowanie warto znać, a która zapewnia kolejny kanał dystrybucji e-mail marketingu to pojawienie się możliwości dodawania newsletterów na platformie LinkedIn. Wcześniej publikacja mogła dotyczyć jedynie pojedynczych artykułów branżowych z ewentualnym odnośnikiem do strony. Obecnie możemy wgrać cały newsletter, a użytkownicy obserwujący naszą stronę od razu dostaną zaproszenie do subskrypcji. Funkcja pozwala na ustawienie nazwy, szaty graficznej oraz częstotliwości publikacji. Jeżeli szukacie dodatkowego kanału komunikacji z odbiorcami, a Wasze działania opierają się na współpracy B2B to zdecydowanie warto wypróbować LinkedIn-owy biuletyn na własnym biznesie. Link omawiający szerzej to zagadnienie znajdziecie oczywiście w naszej transkrypcji.
W poprzednim odcinku naszego semCASTu wspominaliśmy o planowanym w lipcu 2023 wyłączeniu Google Analytics Universal i zastąpieniu go Google Analytics 4. Zmiany, choć nie aż tak rewolucyjne, szykują się również w Google Search Console (GSC). Narzędzie “Parametry w URL-ach” w Google Search Console zostanie zamknięte. Google tłumaczy swoja decyzję niską przydatnością wspomnianej funkcji. “Parametry w URL-ach” będzie dostępna jedynie do 26 kwietnia 2022 roku. Przenieśmy się teraz do świata e-commerce. Po 11 latach nieobecności eBay powraca na polski rynek. Swoje drugie podejście do podbicia polskiego e-commerce’u amerykański marketplace planuje poprzez funkcje automatycznego tłumaczenia ofert na język polski. Plany są dość ambitne i zakładają stanie się trzecią największą platformą sprzedażową w naszym kraju.
Kwiecień to również miesiąc obfitujący w duże eventy branżowe. Na naszym rodzimym podwórku odbędą się 21. Targi e-Handlu – już 14 kwietnia w Warszawie, podczas których będzie okazja posłuchać aż 36 prelekcji najlepszych polskich ekspertów z branży. Tydzień później i 1000 km dalej na północ rozpocznie się E-commerce Expo 2022 – jedna z najważniejszych konferencji i wystaw dotyczących digital marketingu w Europie. To tu poznamy najnowsze nowinki technologiczne, które zawładną rynkiem e-commerce, a międzynarodowi eksperci i ponad 250 wystawców spotka się, by kształtować wspólną przyszłość e-handlu. To tyle w nowościach semCAST! Kolejna porcja newsów ze świata marketingu już w kolejnym odcinku. Zapraszamy!
Krzysztof Marzec: W dzisiejszym odcinku naszym gościem jest Krzysiek Modrzewski. Krzyśka znam już dosyć długo z Akademii Google Partners, również z SEMcamp University, z SEM campów i występował również na naszym semKRK. Cześć, Krzysiek!
Krzysztof Modrzewski: Cześć! Bardzo mi miło, że tu jestem. Dzięki, Krzysiek, za zaproszenie.
Krzysztof Marzec:: Bardzo się cieszę, że je przyjąłeś. Słuchaj, zajmujesz się wieloma rzeczami, bo Google Ads łączą się oczywiście z analityką. Jakbyś mógł nam przybliżyć, na czym polega Twój codzienny zestaw obowiązków właśnie z tego zakresu?
Krzysztof Modrzewski: W tej chwili głównie skupiam się na tym, żeby pomagać firmom w budowaniu najlepszej analityki, jaka może być. Mówię o sobie, że jestem – mnie się podoba takie angielskie sformułowanie – Data Obsessed, ponieważ mi strasznie zależy na tym, żeby mieć jak najwięcej potrzebnych danych, które mogę wykorzystać do działań marketingowych, do optymalizacji biznesu i żeby te dane były przede wszystkim poprawne i pełne. Bo krew mnie zalewa, jak to się mówi, jeżeli w Analyticsie nie mam 20% transakcji zliczonych, bo jak tu podejmować decyzje biznesowe, jak 20% obrotu w ogóle nie jest zliczane.
Krzysztof Marzec: No właśnie. My nie mamy wszystkich danych w Analyticsie z różnych powodów. Na pewno widujesz źle skonfigurowane konta, widujesz też jakieś uszkodzone albo brak konwersji zapiętych na tych kontach, ale mamy na przykład taki problem, jak AdBlock, który blokuje w niektórych przypadkach komunikację z serwerem Analyticsa. Jeżeli dochodzę do takiej ściany, że podstawowa konfiguracja mi nie wystarcza, to co mogę robić dalej?
Krzysztof Modrzewski: Tu akurat ciekawy poruszyłeś temat, bo to był problem, przez który wiele wiele lat zastanawiałem się, jak pewne rzeczy obejść i na początku zastanawiałem się, czy to w ogóle jest problem. Okazało się, że faktycznie jest to problem i że te ściany się pojawiają. Poza tym nawet nie z powodu samego AdBlocka, po prostu skrypty mogą się czasami nie wywołać, my tracimy przez to dane i tak naprawdę najlepsze rozwiązanie, jakie można zastosować, to dociągnąć sobie, że tak powiem, te dane do naszego Analyticsa czy do naszej bazy danych z naszego CRM, ze sklepu i wtedy będziemy je widzieć.
Ja tak na przykład robię dla moich klientów, z którymi współpracuję, gdzie mam wszystkie źródła medium po kolei rozpisane i jest jedno źródło medium CRM/AdBlock, bo nie wiemy, z jakiego powodu, ale są dane, które nie zostały zliczone i my po prostu te dane dodatkowo zaciągamy. Oczywiście nie mamy informacji o źródle tego wejścia, ale widzimy przynajmniej, ile tych transakcji jest w całości, widzimy, jak one dzień po dniu przychodzą, ale wartość tych transakcji czy kupione produkty są w naszych raportach analitycznych, dzięki czemu mamy to tak zwane jedno źródło prawdy, z którego można korzystać.
Krzysztof Marzec: Dobra, a jeżeli byśmy się cofnęli jeszcze o kilka kroków, bo to jest ten moment, w którym już jesteśmy super świadomi analityki i tego, jak ją wykorzystywać i uzupełniamy te dane, to teraz cofnijmy się na początek przygody z analityką. Jakie problemy wyskakują na samym początku? Mówię tutaj o rzeczach, z którymi najczęściej się spotykasz, że zostały źle zrobione – nawet w podstawowej wersji Analyticsa, za które ktoś powinien się zabrać najpierw, zanim uzupełni sobie dane, te brakujące, o których wspominaliśmy przed chwilą.
Krzysztof Modrzewski: Takie dwa główne grzechy, które codziennie spotykam, to pierwszy z nich to przede wszystkim brak dobrej implementacji i ulepszonego e-commerce, czyli po angielsku enhanced e-commerce, który jest podstawą dla każdego biznesu. Oczywiście głównie zostało to stworzone z myślą o e-commerce, ale tak naprawdę ten sam moduł analityczny można wdrożyć też dla innych stron – tu nie ma problemu. Ale to jest to serce, to jest najważniejsza implementacja, która mówi nam tak naprawdę o tym, jakie produkty sprzedajemy, jakie kategorie się podobają naszym użytkownikom, co ludzi interesuje, w co warto inwestować itd., na czym zarabiamy. To jest najważniejsza rzecz.
Ja też na co dzień robię audyty takich implementacji enhanced e-commerce i tutaj się mnóstwo różnych błędów może zdarzyć. I to nieważne, czy mamy w zespole bardzo doświadczonych analityków, czy jesteśmy ogromną firmą, czy jesteś małym biznesem – ja widzę te same problemy powtarzające się u wszystkich, bo wynika to z tego, że strony internetowe po prostu żyją. One się zmieniają co chwila, coś się pojawia nowego, co chwilę coś jest zmieniane, podchodzą nowe podstrony, jakieś nowe funkcjonalności. I tak naprawdę rzadko jest wyznaczona w firmie osoba, która by na co dzień dbała o te rzeczy i codziennie to analizowała, a po jakimś czasie po prostu te błędy mogą narastać. I to jest ten pierwszy grzech.
A drugi grzech to jest niestosowanie UTM-ów, czyli nieoznaczanie tych linków przychodzących z innych serwisów, przez co tak naprawdę nie wiemy, skąd użytkownicy do nas przychodzą. To jest naprawdę krytyczne, jeżeli mówimy tutaj o analizie ruchu i naszych działań marketingowych.
Krzysztof Marzec: Tak, ja nawet słyszę głosy o przełomie w biznesie, który lubię, czyli reklamowanie gier, ale nie tych mobilnych tylko na platformach. I właśnie Steam wreszcie wprowadził zgodność z UTM-ami i wreszcie można cokolwiek powiedzieć o działaniu zewnętrznych kampanii. Ale UTM-y to też na pewno mailing i newslettery, i social media. A social media to często influencerzy. Czy spotykasz się z takimi sytuacjami, że ktoś kompletnie przepłaca za influencerów, bo odnosi się do parametrów takich, jakie oni podają (zasięgi, liczba fanów), zamiast po prostu sprawdzić ruch, jaki generuje taki influencer i na końcu pewnie sprzedaż.
Krzysztof Modrzewski: Zdecydowanie. Myślę, że w ogóle mierzenie działalności influencerów jest kosmicznie trudne, bo oni nie zachęcają do działania jeden do jednego. Ja na przykład bardzo lubię temat YouTuba. Uważam, że on jest bardzo niedoceniony na rynku marketingowym, że tam naprawdę dużo dużo więcej można osiągnąć.
Jestem w programie YouTube Guru po to, żeby też się tam szkolić, ale też żeby przekazywać tę wiedzę o YouTubie, jak można go wykorzystać. Ale problem jest w tym, że firmy, tak jak też o tym powiedziałeś, nawiązują współpracę z influencerami, vlogerami – nieważne, czy mówimy o YouTube, czy Instagramie, czy innych miejscach – ale te osoby, które mają mówić o produktach i markach, one zupełnie nie wiedzą, jakie są możliwości tych narzędzi reklamowych, czyli na przykład nie wiedzą, jak powinni się zachować po to, żeby na przykład ułatwić później reklamowanie albo wykorzystanie tych treści, albo żeby jakoś to powiązać. Jak nie mamy tego powiązania, na przykład vloger mówi o jakimś produkcie w swoim filmie, a ja cztery dni później dokonam zamówienia w sklepie, po prostu pamiętając to, to tego niestety nie zmierzymy.
Ale gdyby na przykład taki vloger wiedział o tym, że dany film może być wykorzystany jako reklama na YouTubie z dodatkowym banerem po boku, to mógłby wskazać „Hej, słuchajcie – tutaj wyświetla się baner, tu jest coś tam, kliknijcie itd. Czyli gdyby było tam to połączenie i współpraca w tych kwestiach marketingowych, później wykorzystanie tych materiałów, to obie strony by na tym zyskały. Zawsze o tym staram się to tłumaczyć, ale to jeszcze długa droga przed nami. Zanim ci influencerzy, vlogerzy nauczą się, jak działa YouTube pod względem reklamowym i zanim osoby, które też zajmują się reklamą na YouTubie będą wiedziały, jak współpracować z takimi osobami, żeby to obu stronom lepiej wyszło.
Krzysztof Marzec: Mam czasem wrażenie, że właściciel sklepu, który startuje z biznesem albo w ogóle nawet z jakąkolwiek stroną, wydaje mu się, że odpalenie Analyticsa to jest koniec analityki – w sensie będzie miał dane, zbiera te dane, potrafi wyciągnąć jakieś podstawowe wnioski. Czy nie masz wrażenia, że przypadkiem powinno być tak, że to jest kilka kroków dalej i rozumienie przynajmniej ścieżek wielokanałowych i atrybucji jest potrzebne, żeby nawet ocenić taką prostą kampanię w Google Ads czy jakąś prostą kampanię Facebook Ads? Czy ta wiedza nie jest przypadkiem konieczna, żeby wiedzieć, na co wydawać pieniądze między tymi różnymi kanałami?
Krzysztof Modrzewski: To na pewno. Doskonale się z tobą zgodzę, ale ja bym nawet jeszcze krok wcześniej, wstecz, bo mam wrażenie, że wiele osób nawet nie rozumie wskaźników biznesowych i tego, o co chodzi w tej analityce biznesowej i jak do tego podejść. Tak jak powiedziałeś, instalują Analyticsa i im się wydaje, że to już coś będzie, ale Analytics ma w sobie setki wymiarów i różnych metryk i my musimy, tak naprawdę, wiedzieć, czego szukamy, bo tak naprawdę często nam wystarczą dwie czy trzy. I w ogóle nie musimy się logować do Analyticsa. Ja na przykład bardzo często zniechęcam w ogóle do używania Analyticsa jako narzędzia, żeby tam się logować, tam wchodzić, bo jest to narzędzie jednak skomplikowane. Tam trzeba umieć wchodzić, posługiwać się tym interfejsem.
Raczej jestem zwolennikiem jednego dedykowanego raportu Google Data Studio, który nam pomoże po prostu na co dzień prowadzić nasz biznes, ale tak jak mówisz, trzeba jednak rozumieć coś więcej i faktycznie trzeba się edukować. Ale muszę przyznać, że patrząc na wiele programów edukacyjnych, które powstało w czasie pandemii, na przykład prowadzonych teraz przez Google, w których też mam przyjemność na różnych etapach brać udział, to widzę że bardzo duże zainteresowanie małych i średnich przedsiębiorstw, żeby jednak się uczyć, jednak szukać tej wiedzy, jak wykorzystać tę analitykę. I myślę, że to się zmienia w bardzo pozytywną stronę.
Krzysztof Marzec: Ok, jeśli chciałbym dzisiaj zacząć więcej uczyć się o analityce, to jakie byś mi dał porady? Dla takiej osoby, która A – jest kompletnie zielona w tym temacie, B – ma już jakąś tam wiedzę i zajmuje się bardziej biznesem, niż chce być analitykiem. Co powinienem przeczytać? Może coś Ciebie mocno zainspirowało, czym chciałbyś się z nami podzielić?
Krzysztof Modrzewski: Jest taka książka, która trochę odwróciła do góry nogami moje myślenie o analityce albo inaczej, ułożyła mi w takie ładne klocki, w takie puzzle. Ja dużą wiedzę miałem w różnych miejscach, takie puzzle gdzieś tam były przede mną rozsypane, a ta książka pozwoliła mi z tego zbudować jeden ładny obrazek. Tylko niestety ona jest tylko po angielsku, nie ma jej na rynku polskim. Nazywa się Actionable Google Analytics i mówi o tym, jak wykorzystać dane do biznesu i jak patrzeć na analitykę przez pryzmat pieniędzy. Powiedzmy sobie szczerze, że mamy korzystać z analityki po to, żeby zarabiać więcej pieniędzy. A niestety zazwyczaj jest tak, że my logujemy się do Analyticsa, wchodzimy do tych raportów, coś tam oglądamy, wypijamy trzy kawy i na końcu faktycznie nawet nie wiemy, co zrobić. A jak coś chcemy zrobić, to my zupełnie nie wiemy, jakie będzie miało to przełożenie na biznes i na pieniądze. A tam było to świetnie opisane, świetnie przedstawione i mimo że gdzieś te wszystkie elementy znałem, to potrzebowałem takiego wyłożenia tego w jednym kawałku. I tę książkę mogę szczerze polecić obiema rękoma i nogami.
Krzysztof Marzec: Super, na pewno dodamy link. Natomiast chciałem cię zapytać jeszcze o jedną rzecz z bieżących wydarzeń. Otworzył nam się kolejny region chmury Google’a w Polsce i dla wielu osób chmura to taka technologia, o której się dużo mówi, ale w ogóle się jej nie wykorzystuje. I teraz pytanie, jakim mogę być biznesem, który jednak powinien tą chmurą się trochę inaczej zainteresować, to znaczy zacząć ją wykorzystywać? Jaki to jest pułap biznesowy? Co to są za możliwości? Jakbyś miał to objaśnić osobie, która do tej pory to słowo po prostu słyszała, a nie zagłębiała się bardziej w temat.
Krzysztof Modrzewski: Przyznam, że jest to temat, który powinien zainteresować wszystkich, dla których działanie w internecie jest ważne. Oczywiście, mam znajomych, którzy mają takie biznesy typu niewielki biznes lokalny albo ktoś, kto głównie jednak ma swoje kontakty, i ten internet jest, ale ta osoba nie robi reklamy, nie jest to w tej chwili potrzebne, to wiadomo, że wtedy chmura mu się nie przyda. Ale jeżeli faktycznie ktoś pozyskuje klientów w internecie, zaczyna tam działać, zaczyna inwestować w marketing internetowy, to już w tym momencie od razu mógłby się zainteresować tą technologią chmurową. W ogóle mam wrażenie, że to jest takie hasło bardzo kojarzące się z czymś bardzo bardzo zaawansowanym, skomplikowanym, trudnym.
Krzysztof Marzec: I bardzo drogim.
Krzysztof Modrzewski: Tak, też bardzo drogim. A my mówimy po prostu o przechowywaniu swoich danych w internecie w jednym miejscu. Tak naprawdę dysk Google’a jest naszą prywatną chmurą, tylko że mówimy tutaj bardziej o przechowywaniu danych firmowych i wykorzystaniu danych z różnych miejsc. To, do czego powinniśmy dążyć, to do tego, żeby nie opierać się wyłącznie na tym Analyticsie, tak jak wspominałeś, bo możemy mieć tam pewnego rodzaju braki danych, ale żeby mieć te dane, żeby móc korzystać ze wszystkich danych, które mamy. I do tego na przykład bardzo stosuje się w tej chwili chmurę. Do tego, żeby łączyć w jednym miejscu dane systemów reklamowych z naszych CRM-ów, z naszych systemów ERP, z naszych stanów magazynowych z naszym Analyticsem po to, żeby mieć faktycznie takie jedno miejsce, gdzie mamy te wszystkie dane połączone i możemy spojrzeć na cały biznes. My bardzo się cieszymy z tego, że ten nowy region się otwiera w Polsce. Jesteśmy jako WitBee partnerem chmury krajowej i mam nadzieję, że też wspólnie działamy, żeby rozwijać tę chmurę w naszym regionie, ponieważ uważamy, że faktycznie wszystkim może się to przydać.
Krzysztof Marzec: To mam od razu do ciebie pytanie o wasz produkt, o WitCloud. Jakbyś mógł w paru słowach określić, jak on może się przydać? I tutaj jeszcze odniosę się do tego „bardzo drogie”. Chodzi mi o to, że niektóre biznesy, nawet e-commerce, są działające na mniejszych obrotach. Może im się wydawać, że takie rozwiązania nie są dla nich. Czy mówimy o jakimś poziomie cenowym, który na przykład wydaję na budżety reklamowe, który przekona mnie do użycia takich narzędzi? Kiedy powinienem wołać analityka? Ja mam na to swoje zdanie, że zawsze, bo i tak część tego budżetu przepalam, ale jak to wygląda w praktyce?
Krzysztof Modrzewski: Już ci mówię, bo akurat tak się składa, że właśnie wypuściliśmy case study z klientem, z którym współpracujemy już ponad trzy lata i chyba się ta współpraca mu podoba, bo cały czas z nami współpracuje i chce jeszcze więcej. Powiem tak, on właśnie w ten sposób podchodził, wydawał minimalne ilości na marketing – to jest sklep internetowy – dosłownie minimalne budżety, bo tak działał. Oczywiście, jak to w sklepie internetowym, możemy sobie przyjąć, zrobić takie założenie, że budżet nasz wydatkowy na marketing jest nielimitowany, jeżeli zachowujemy odpowiednie wskaźniki rentowności. Jeżeli zarabiamy, to możemy inwestować więcej i wtedy ten budżet może cały czas rosnąć. I mając dobre dane, mając te dane odpowiednio dostępne, takie biznesowe połączone, chociażby z tym klientem, udało nam się po pierwszym roku mieć wzrost przychodu o prawie 300%, w drugim roku o 30%, w trzecim roku o ponad 50%.
Teraz wychodzimy na dodatkowe rynki zagraniczne i mamy potencjał na coraz większy wzrost, bo na przykład myślimy o opieraniu się na danych bezpośredniego zysku, na marży kosztem poszczególnych produktów, czego jeszcze w tej chwili nie robiliśmy, czyli ten potencjał jeszcze rośnie. Czyli tak naprawdę bardzo mały biznes, który dopiero zaczynał swoje kroki w internecie, bazując na odpowiedniej analityce, nie wyrzucał tych 50% pieniędzy w błoto na marketing, tylko każda złotówka była obracana trzy razy i dzięki temu ten zysk – już mówię na końcu, na koncie bankowym – zysk, nie obrót, nie przychód, tylko zysk, z roku na rok jest coraz wyższy, z czego bardzo się cieszymy. Ale bez odpowiednich narzędzi, bez odpowiednich rozwiązań nie byłoby to możliwe.
Krzysztof Marzec: My tak często górnolotnie używamy skrótów ROI, ROAS i patrzymy na obrót danego sklepu, nie patrząc w ogóle na faktyczną marżę, często to uśredniając – ktoś mówi, że moja średnia marża wynosiła tyle i tyle, ale przecież nie sprzedaje zawsze średniego produktu. Czyli mówisz, że jest to możliwe, żeby po prostu zaimplementować to nawet do tego konkretnego przypadku, prawda?
Krzysztof Modrzewski: Tak, ale powiem ci jedną ciekawostkę, o której ja na przykład, jak pracowałem jeszcze jako specjalista w różnych domach mediowych, agencjach itd., nie zdawałem sobie sprawy, a trafiło mnie to dopiero, jak prowadziłem swój własny biznes, jak rozmawiałem z innymi właścicielami biznesów o tym zysku. To jedna taka ciekawostka – w systemach reklamowych czy na przykład w naszej analityce mamy te dane na temat tego, ile zarabiamy z danego zamówienia, to jest obrót. Te dane w Analyticsie zawierają i VAT, i koszty wysyłki, bo tak to jest skonfigurowane. A co ciekawe, nie wiem, czy po prostu wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że koszty naszych inwestycji marketingowych Google Ads mają zerowy VAT, więc on nam się nie zwraca. Czyli automaty Google Ads bazujące na naszym przychodzie brutto, możemy mówić obrocie, bo z kosztami dostawy, mają zawyżone dane. W związku z tym te wyniki, które te automaty generują, bo teraz bardzo dużo rzeczy opiera się na automatach, są po prostu nie takie, jakbyśmy chcieli, bo zasilamy te systemy nieodpowiednimi danymi. A gdybyśmy zasilali danymi, chociażby o przychodzie netto albo w najlepszym przypadku tak jak teraz robimy o marżę czy o zysku, to wtedy te automaty widzą prawdziwy obraz naszego biznesu. I nagle się okazuje, że każdy ROAS ponad 100% to jest dla nas już zysk, bo 101% już zaczynamy zarabiać, a te automaty naprawdę coraz lepiej działają.
Krzysztof Marzec: Mówimy tutaj o tym jednym przypadku, ale jakbyś mógł zdradzić, nawet tak upraszczając, jak to działa od środka wykorzystania takiej chmury jeszcze na innych przypadkach? Może na jakichś konkretnych case studies, ale nawet chodzi mi o to, żeby słuchacze zrozumieli, jak działa taki mechanizm i co im może faktycznie dać. Wiemy, że jest jakiś automat, który dostosowuje stawki w Google Ads, wiemy, że jest coś, co na przykład ratuje reklamy w Google Ads – jak to wygląda tutaj? Do czego wykorzystuje te dane i dokładnie jakie dane?
Krzysztof Modrzewski: Często o tym mówię, że trzeba zbudować swój własny Data Warehouse. Oczywiście to nagle powoduje, że wszyscy odwracają oczy i czują po prostu na plecach jakieś ogromne koszty, czas tego, ile trzeba zrobić, bo to jakiś Data Warehouse trzeba budować. Nie, to tak brzmi. To jest hurtowa inteligentna danych po prostu po polsku. A chodzi o to, żeby połączyć te dane na przykład w chmurze w Google Cloud i tam przechowywać wszystkie nasze dane. Pierwszym krokiem jest połączenie tych danych, czyli pobranie na przykład surowych danych z Google Analytics, z naszych systemów reklamowych, takich jak Google Ads, Facebook czy jakieś sieci afiliacyjne, do tego podłączenie naszego CRM-u czy stanu magazynowego i jak mamy te wszystkie dane w jednym miejscu w naszej chmurze, to później odpowiednie przetworzenie ich na raporty i najlepiej automatyczne wyeksportowanie tych danych chociażby do Google Ads, żeby te automaty mogły na tych danych się opierać.
Teraz od razu jeszcze tylko powiem, że właśnie problematyczne jest to, jak się za to zabrać. Myślimy „Ojej, ale te dane, to musimy mieć jakiegoś specjalistę drogiego itd., trzeba wiedzieć jak te dane wysłać do tej chmury, jak później tam obrobić”. Tam posługujemy się takim językiem SQL i to faktycznie dla kogoś, kto się na tym nie zna, może być skomplikowane, ale właśnie powstają narzędzia, chociażby takie jak wspomniane wcześniej WitCloud, który jest w stanie to zautomatyzować. Ostatnio na jednym callu w niecałą godzinę udało nam się z klientem skonfigurować cały taki Data Warehouse, gdzie połączyliśmy dane Analyticsowe, połączyliśmy dane z Google Ads, z Facebooka z CRM-u, stworzyliśmy odpowiednie raporty i wyeksportowaliśmy dane do Google Ads. W niecałą godzinę udało się wszystko łatwo ustawić bez pisania ani jednej linijki kodu, bez zaangażowania działów IT. To jest często coś, czego wszyscy się boją, bo wiemy, jak kosztowne są i jak długo trwają wszystkie procesy IT. Więc się da i nie należy się tego bać, tylko odpowiednio do tego podejść i chcieć.
Krzysztof Marzec: Ja nawet pamiętam taki przykład ze swojej kampanii, gdzie rozszerzenie zasięgu i użycie automatów Google’owych rozszerzyło kontekst słów kluczowych klienta. I zanim do niego doszliśmy, klient zauważył ogromny przyrost liczby leadów. U nas w automatach wszystko się zgadzało – ROAS wyglądał pięknie, bo przyjęliśmy wartość leada ogólną. Natomiast klient zaczął zauważać, że te leady są zupełnie nieadekwatne jakościowo. Chodzi o to, że słowo „kredyty hipoteczne” zostało rozsunięte o kontekst „kredyty hipoteczne bez BIK” albo „kredyty hipoteczne przy umowie na czarno”, albo „przy braku umowy o pracę”. Więc tam badanie jakości tego leada dało duży efekt w postaci oszczędności wykluczenia całego tego kontekstu. I myślę, że byłoby więcej takich przypadków, nie tylko w e-commerce’ach, o których pewnie mógłbyś powiedzieć.
Krzysztof Modrzewski: My akurat od wielu lat współpracujemy z firmą Orange, gdzie doszliśmy do momentu, że tak powiedziałeś, to jest typowy leadownik, kolokwialnie mówiąc, czyli firma, która pozyskuje leady osób, które chcą zamówić sobie internet – składają formularz, później oddzwania jakiś konsultant, później jest wysyłana umowa pocztą, trzeba ją podpisać, przychodzi router, trzeba to zamontować, podpisać itd. I to wszystko dzieje się już poza internetem. I my doszliśmy z budowaniem tej hurtowni danych i tego połączenia treści w jednym miejscu, że my optymalizujemy kampanie Google Ads pod konkretne słowa kluczowe w oparciu o to, czy z danego słowa kluczowego na końcu ktoś podpisał umowę u kuriera, czy nie. Mamy połączoną całą ścieżkę od momentu, kiedy ktoś wchodzi na stronę do momentu, czy on na przykład już ma u siebie zamontowany ten internet, czy nie. Bazując na takiej ścieżce, nie tylko udało nam się bardzo zwiększyć liczbę zamówionych nowych przyłączeń internetu, ale zdecydowanie udało się obniżyć koszty, bo tak jak mówisz, okazało się, że bardzo wiele słów kluczowych nawet w żadnym modelu atrybucji nie generuje żadnego ruchu. Ale to dało się zbadać, tak jak mówisz, dopiero wchodząc gdzieś głębiej, mając te pełne dane i też po tym, co się dzieje z danym leadem już poza internetem.
Krzysztof Marzec: Super. To bardzo dobry przykład, bo ja też czasami mam wrażenie, że tak jak tę analitykę ktoś liźnie, to tak samo nie jest badane, co się dzieje z tym klientem później – zerojedynkowy lead czy ten obrót, który tam jest, sklepy internetowe to na pewno jeszcze później powracalność klientów, ich lokalizacja, być może branie udziału w jakiś akcjach specjalnych itd. Tutaj jest mnóstwo możliwości, do których pewnie chmurę i zbieranie tych danych można wykorzystać.
Krzysztof Modrzewski: Wiesz co, tutaj akurat chciałem powiedzieć o jeszcze jednej ciekawostce, którą my do tej pory na razie badamy. Dopiero ją sam liznąłem i zobaczyłem w ogóle potencjał tego, co możemy fajnego uzyskać, więc jeszcze nie wiem, jaki będzie finalny efekt, ale to. co zobaczyłem, to mi się bardzo spodobało. To jak udało nam się połączyć dane z CRM-u i odpowiednio je zwizualizować, to na przykład raport dzienny nie powracających i nowych użytkowników, ale klientów, czyli takich, którzy nigdy wcześniej nie złożyli zamówienia i takich, co już złożyli zamówienie. Czyli bazując nie na ciasteczkach, tylko na klientach – mówię tu o zamówieniach – i patrzeć, z których źródeł ja pozyskuje nowych klientów, a z których klientów powracających. To bardzo ciekawe. To taki wykres i raporty, których jeszcze niestety w tym momencie nie wykorzystujemy na szerszą skalę, ale pracujemy nad tym, żeby to powoli wdrażać, bo widzimy tutaj nowy potencjał uzupełnienia analizy, bazując na z jednej strony pozyskiwaniu zupełnie nowych klientów, z drugiej strony zwiększaniu tej lojalności obecnych.
Krzysztof Marzec: A czy używając waszego narzędzia, udało wam się kiedyś osiągnąć jakiś spektakularny wynik, na przykład zmieniając obroty klientów albo coś takiego, żeby od razu było widać efekt, coś przełomowego? Wiemy, że często biznesy szukają takich narzędzi, które odmienią ich biznes.
Krzysztof Modrzewski: To chociażby case study, które wspomniałem, było wynikiem wykorzystania odpowiedniej analityki – tutaj liczby bronią się same, to widać. I to, że klient jest zadowolony i chce dalej współpracować, to też świadczy o pozytywnym wyniku. Ale zysk rosnący na koncie to jest coś, co każdy lubi. Case study z Orange udało nam się już dwa wypuścić podczas naszej współpracy, więc widać, że ta współpraca bardzo fajnie nam działa i nasi klienci są zadowoleni, my jesteśmy zadowoleni, bo my też lubimy to, co robimy w tym momencie i widać, że robimy fajne rzeczy.
Ale chciałem powiedzieć o innej kwestii – jak mając też dobre narzędzia, możemy uratować się przy okazji jakichś fack upów, że tak powiem kolokwialnie, ale to coś, co niestety my wszyscy w branży znamy doskonale. Miałem taką sytuację, to akurat ja ustawiałem, że zapomniałem w ustawieniu Google Analytics wykluczyć referrali, czyli tego, żeby system nie brał pod uwagę przejść na przykład z bramek płatniczych czy z innych naszych wewnętrznych stron, które po prostu by zaburzały wyniki naszych działań marketingowych, bo zamiast transakcji z Google mielibyśmy na przykład transakcję z mBanku – to by bardzo psuło. I zapomniałem takiej wykluczeń zrobić, tan Analytics sobie trochę działał i okazało się, że są takie niedobre transakcje ze źródeł, gdzie ich nie powinno być. Normalnie nie mielibyśmy, co zrobić, po prostu musielibyśmy to naprawić, włączyć i trudno, przepadło. Ale tutaj o tyle było szczęśliwie, że bazowaliśmy na WitCloudzie, gdzie mamy surowe dane analityczne, czyli mamy dostęp do pełnych danych i my możemy sobie jeszcze raz przeprocesować dane wstecz, czyli zrobiliśmy już poprawne ustawienia referrali i obliczyliśmy wstecz przez cały ostatni rok jeszcze raz wszystkie dane, wykluczając te referrale, mając wszystkie dane surowe. Udało się ładnie to wykluczyć i nagle okazało się, że wszystkie raporty są poprawne. Więc mając dostęp do tych surowych danych w naszej hurtowni i mając odpowiednie narzędzia, możemy też czuć się bezpiecznie, jeżeli chodzi o jakość danych, bo zawsze możemy się cofnąć i coś jeszcze raz obliczyć, przeprocesować wstecz.
Krzysztof Marzec: Teraz czas na naszą semKOSTKę. Rzucimy nią i wylosujemy dla ciebie jedno z sześciu pytań. Ok…inspiracje biznesowe. Czyli podziel się z nami czymś, co jest dla Ciebie dobrym źródłem wiedzy o tym, jak prowadzić biznes, jak rozwijać go i w którym kierunku może Ty się rozwijasz?
Krzysztof Modrzewski: Ja jestem na rynku marketingu i analityki już prawie 11 lat. Oczywiście głównie całe życie biznesowe rozwijałem się pod Adsy, pod Facebooka, pod analitykę. W tej chwili widzę, że trochę za bardzo w tamtym okresie skupiłem się na narzędziach, trochę za bardzo wąsko i na przykład teraz rozwijam się chyba jeszcze mocniej, bo codziennie staram się czytać książki, bo wróciłem do książek. Przez długi okres w ogóle nie czytałem żadnych książek biznesowych, bo uważałem, że i tak, jeżeli chodzi o marketing internetowy czy analitykę, one są nieaktualne. Często tak bywa, że jak są wydawane, to już są nieaktualne. I też oczywiście po tylu latach w branży człowiekowi się wydaje, że on wszystko już wie, co tu jeszcze może ciekawego się dowiedzieć.
W tej chwili wróciłem do książek, ale głównie czytam książki biznesowe o prowadzeniu biznesu, o podejściu biznesowym i o tym, żeby myśleć przez pryzmat pieniędzy, jeżeli mówimy o analityce, biznesie, działaniach marketingowych. I mam wrażenie, że tego mi zdecydowanie brakowało, bo doszkalam się w aspektach, które gdzieś dopiero słyszałem, czyli na przykład, żeby dobrze zrozumieć, czym są KPI i jak wpływają na biznes, bo mam wrażenie, że wszyscy wiedzą, co to są KPI, ale nikt nie stosuje ich poprawnie.
Wszyscy mają wrażenie, że wiemy, czym są KPI, bo gdzieś o tym usłyszeliśmy, ale tak naprawdę nikt ich nie zna. Bardzo rzadko spotykam się, żeby ktoś stosował je poprawnie, czy na przykład jak używać metodologii OKR, czyli ustalania celów. Z takiej metody korzystają na przykład Google. Teraz czytam książkę, która jest mało popularna – na pewno na rynku polskim, ale w ogóle na rynku światowym, bo jest to książka na temat życiowej wartości klienta, lifetime value, na temat patrzenia przez pryzmat biznesowy na lifetime value. Ale mówię, że jest to książka mało popularna, bo kosztuje 500 zł, więc mało kto wydaje tyle na jedną książkę. Ale faktycznie uważam, że czasami, jak są dobre materiały, to warto takie rzeczy czytać, bo mi otwierają oczy. Nie mogę się doczekać tego, żeby znowu czegoś nowego się dowiedzieć, bo teraz mam wrażenie, że mogę to wykorzystywać na co dzień w biznesie.
Krzysztof Marzec: Słucha nas część osób, która ma własne biznesy i próbuje je rozwijać – jak patrzysz na swój biznes, to co ci pomogło w ostatnim czasie w takim zwiększeniu rozwoju? Jakieś zmiany? Czegoś się nauczyłeś? Może tak jak ja czegoś nauczyłeś się za późno? Jakbyś mógł się z nami tym podzielić.
Krzysztof Modrzewski: Zdecydowanie była to metodologia działania i odpowiedniej zadaniowości, ustalania tych zadań w firmie. To chyba było najtrudniejsze i bez ustalenia procesów mam wrażenie, że było dużo ciężej. Niestety, tak jak powiedziałeś, chciałbym się nauczyć tego wcześniej. Ale tutaj na przykład bardzo mogę polecić, żeby słuchacze poszukali sobie informacji o OKR, czyli o metodologii, gdzie mamy Objectives Key Results. Myślę, że takie ustalanie sobie celów i budowanie procesów, nam zdecydowanie pomogło w biznesie. Dzięki temu rozwijamy się szybciej i mamy nad tym większą kontrolę, i wiemy, do czego dążymy. Myślę, że to jest ważne, jak ktoś ma chęć rozwijania się.
Krzysztof Marzec: To mamy już dane, mamy już procesy, a teraz powiedzmy jeszcze parę słów o czymś, co jest bardzo też popularne oprócz danych – tak zmieniając temat z chmury. Co sądzisz o obecnej sytuacji w rozwoju różnych procesów automatyzacji? Wiem, że to gorący temat, nie tylko w e-commerce. Wiem, że bardzo dużo można osiągnąć, patrząc nawet na wyniki swoich klientów. Czy możesz się tutaj podzielić jakimś ciekawym case study?
Krzysztof Modrzewski: Ok, tutaj trochę nawiązanie biblijne, bo będę chyba jak niewierny Paweł, że na początku ja byłem wielkim przeciwnikiem automatów, automatyzacji, automatycznego ustalania stawek w Google Ads – to było wielkie zło, ale w tej chwili jestem gorącym zwolennikiem, jestem ewangelistą, tak mogę powiedzieć, tych automatyzacji. Tylko że trzeba uważać, żeby te automaty były po pierwsze dobrze ustawione i działały na odpowiednich danych. Tak jak w fabryce – jeżeli wszystko jest dobrze ustawione, maszyny są dobrze skonfigurowane, to zdecydowanie będzie to szybciej działało, będzie to lepiej działało, a ta praca fabryki będzie wydajniejsza.
Tak samo jest, jeżeli chodzi o sklepy e-commerce czy o inne elementy. Jeżeli mamy ustalone, dobrze rozpisane procesy, czy dobre dane są wysyłane do odpowiednich miejsc, to wtedy tak naprawdę tej ręcznej pracy i tego możliwego ręcznego błędu jest coraz mniej. Zwłaszcza że tak jak powiedziałeś, to gorący temat, bo coraz więcej jest też narzędzi z uczenia maszynowego, czyli kwestii machin learning, które mogą bazować i tworzyć pewnego rodzaju predykcję na przyszłość. My już też możemy bazować na tych danych, których jeszcze nie mamy, bo te dane są powtarzalne.
Oczywiście, taka ciekawostka, pandemia popsuła tu wiele automatyzacji, bo okazało się, że na przykład w wielu fabrykach i miejscach na samym początku pandemii, że automaty, które odpowiadały za różnego rodzaju zamówienia i inne rzeczy, zgłupiały ze względu na inne zachowanie ludzi, bo od wielu lat były one podobne. Ale mam nadzieję, że jednak pandemia niedługo się skończy i już więcej tego typu rzeczy nie będzie i znowu będziemy mogli wrócić do stabilnej rzeczywistości.
Ja jestem jak najbardziej zwolennikiem automatyzacji, bo automatycznie wysyłamy dane o marży do Google Ads i w Google Ads automat w takich rodzajach kampanii zakupowych sam ustawia stawki na podstawie tej marży i dostosowuje te rzeczy. A nasza ręczna praca to jedynie dbanie o to, żeby te dane odpowiednio się wysyłały i zwiększanie budżetów. Więc jak najbardziej to jest dobry kierunek, którego nie powinniśmy się obawiać. Ja się kiedyś go obawiałem, więc wiem, jak to może wyglądać. Teraz jestem zwolennikiem i uważam, że należy w tym kierunku iść. To ułatwia pracę, tylko że trzeba to robić rozważnie i na początku przemyśleć, co my chcemy zrobić i odpowiednio o to zadbać, a później już będzie działało.
Krzysztof Marzec: Ja tak myślę, że jeżeli ktoś w przyszłości będzie porównywał dane rok do roku i trafi na porównania do 2020 i 2021, to będzie się długo zastanawiał, co tu się w ogóle stało. Wyszukiwarka, która lepiej dostosowuje wyniki lokalne do użytkownika, odpowiednie Pop-upy, promocje, zmiana ceny, bo wiemy, że użytkownik już bardzo długo się zastanawia nad produktem – co jeszcze możemy zrobić na podstawie danych w takim typowym biznesie? Co mogłoby mieć dobry efekt dla klienta, korzystając z takiej automatyzacji, która wpływa też na wygląd strony?
Krzysztof Modrzewski: Trochę bym uważał z tymi zaawansowanymi rozwiązaniami, które na przykład zmieniają wygląd strony na podstawie segmentów użytkownika czy jego zachowania itd., ponieważ mam czasami wrażenie, że to jest tak zwany przerost formy nad treścią, że my się za bardzo skupiamy na szczegółach, a tak naprawdę nie wiemy, czy to przyniesie naszemu biznesowi faktyczny wzrost. Ja wszystkich zachęcam do tworzenia sobie różnych hipotez na podstawie różnych wskaźników i zbadania, jeżeli podniesiemy jakieś wskaźniki, to jak one wpłyną na nasz przychód, na nasz zysk i sprawdzenia wtedy, czy warto w różnego rodzaju automatyzacje inwestować. Jeżeli chodzi o automatyzację na stronie, to ja sam nie korzystałem z takich rozwiązań. Wielu moich klientów korzysta, ale już niestety nie starczyło mi dnia, żeby się w ten temat zagłębić, bo tematów jest sporo.
Krzysztof Marzec: Analityka może być takim obosiecznym mieczem, jeżeli dobrze jej nie zrozumiemy. Ja sam pamiętam przykład, kiedy praktycznie straciłem klienta, którego później udało się odzyskać, który dostał od innej firmy raport, który mówił, że to oni są odpowiedzialni za cały jego sukces. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ja zdobywałem nowych klientów z pozycjonowania i z Google Ads, a oni zarządzali tylko i wyłącznie remarketingiem. Nie tłumacząc mu, jak wygląda ścieżka do zakupu, pokazali, że wszystko, co się dzieje, opiera się o, uwaga, nie tylko kliknięcia, ale wyświetlanie ich reklam remarketingowych. Jakie Ty masz przemyślenia na ten temat i na co jeszcze można uważać w ocenianiu raportów analitycznych?
Krzysztof Modrzewski: Mam taką jedną historię – klient z Francji użył tego, żeby zerwać z nami współpracę. Całkiem nieźle sobie nawet radziliśmy, to były fajne wyniki, ale klient nie chciał współpracować z firmą zagraniczną – wewnętrzna polityka. My byliśmy gdzieś tam od góry poleceni, wewnątrz pracownicy nie byli tym zachwyceni, że jakaś firma z Polski robi dla nich działania. Szukali dziury w całym, żeby udało się tę współpracę zerwać. Taka ciekawostka, posłużyli się współczynnikiem odrzuceń. Jak ktoś nie rozumie, jak on jest liczony i do czego powinniśmy go używać, jak on działa, może być źle zrozumiały, bo wysoki współczynnik odrzuceń wcale nie musi świadczyć o tym, że coś jest nie tak ze stroną. Współczynnik odrzuceń dla tych, co nie do końca są świadomi, informuje nas, ilu użytkowników po wejściu na naszą stronę przeszło na jakąkolwiek inną podstronę.
Ale nie zawsze my chcemy, żeby użytkownik wszedł na inną podstronę. Jak na przykład mamy formularz na jednej stronie, to on może go wypełnić i wyjść, i nie przechodzić na żadną inną podstronę albo po prostu może wejść poczytać sobie bloga, a później do nas wróci, więc nie zawsze te współczynniki tak rozumiano całościowo – w takiej średniej są dobre. Właśnie był wysoki współczynnik odrzuceń i to było jednym z powodów użyty do tego, żeby jednak zakończyć współpracę. Dla mnie to było śmieszne, bo ewidentnie to była taka polityczna zagrywka, ale tak ewidentnie po prostu szefostwo nie znało się na statystykach, nie rozumiało, jak czyta się raporty analityczne. Więc można się na tym przejechać. Tutaj bym uważał też w ogóle na posługiwanie się wszelkimi średnimi w analityce, bo średnia może nas mocno zaboleć.
Jeszcze chciałem się z wami podzielić taką historyjką, którą opowiadam na moich różnych warsztatach czy przy różnych okazjach à propos niezrozumienia tych danych analitycznych i tego, że my potrafimy sami siebie oszukać. Pomyślmy sobie teraz, nasi słuchacze, jaką wspólnie wszyscy mamy tutaj średnią pensję miesięczną, bo wiadomo, jedni mają wyższą, inni troszeczkę niższą, ale średnia jest gdzieś uplasowana, tak jak możemy pewnie obejrzeć w różnych raportach o średniej pensji w Polsce. I teraz wyobraźcie sobie, że do nas dołącza nagle tutaj Jeff Bezos.
On nam trochę zawyża tę średnią pensję miesięczną, ile my zarabiamy, z tym swoim przychodem. I wyobraźcie sobie analitycznie, jakbyśmy byli takimi rubrykami w analityce, że patrzy na nas teraz sprzedawca jachtów i on patrzy na nas, i myśli sobie „Wow, patrz, ta grupa docelowa ma świetny przychód. Ja im mogę sprzedać mnóstwo luksusowych jachtów. Tam każdy zarabia ogromne pieniądze”. Tylko że przyszedł do nas z taką ofertą, to okazałoby się, że taki jacht ewentualnie mógłby sprzedać tylko jeden, do Jeffa Bezosa, bo bazuje na średniej.
Bardzo wiele statystyk w Analyticsie czy w innych systemach marketingowych pokazuje nam średnią ze wszystkich użytkowników i nawet mówi się, że w analityce niesegmentowanie danych to przestępstwo analityczne. Można samemu się tak oszukać, bo gdyby taki sprzedawca posegmentował użytkowników per jakąś tam wielkość przychodu, to zobaczyłby, że powinien zaproponować Jeffowi jeden jacht luksusowy, a nam na przykład jakąś taką łódeczkę do popływania na Mazurach i wtedy mógłby mieć więcej zarobku. Tych pułapek analitycznych, jak jeszcze wspomniałeś, jest dużo, więc też niestety to jest temat, któremu powinniśmy troszeczkę poświęcić czasu, żeby się pouczyć i zagłębić, żeby przynajmniej rozumieć te dane i raporty, z których korzystamy.
Krzysztof Marzec: Świetnie. Omówiliśmy dzisiaj całe spektrum dotyczące analityki – od tego, że powinniśmy się edukować, a po stronie agencji czy po stronie specjalisty wymagać tłumaczenia konkretnych zagadnień, metryk i tak naprawdę rozwijać się razem z tą wiedzą. Po drugie możemy dojść do automatyzacji, do chmury i wykorzystać ją do optymalizacji łączenia danych z kampanii i wykorzystania do optymalizacji naszych wydatków. I na sam koniec z tego, co słyszę, to nasze kolejne pomysły na łączenie tych technologii mogą rzutować na nasze przyszłe dochody i możemy badać to na bardzo bardzo precyzyjnym poziomie, mimo tego, że czeka nas trochę bezciasteczkowa przyszłość, ale gdzieś te dane możemy odratowywać. Bardzo ci, Krzysiek, za dzisiaj dziękuję, za rozmowę z Tobą. Zastanawiam się, czy ten Jeff Bezos nie kupowałby jednak tych jachtów w wielopaku i życzę takiego rozwoju firmy, żebyśmy jednak trafili kiedyś do tej grupy docelowej od tych jachtów. Może tam na starość na emeryturze, może taką łódeczkę nawet małą na sam koniec. Wielkie dzięki za dzisiaj.
Krzysztof Modrzewski: Super, wielkie dzięki, Krzysiek, też było mi bardzo miło i mam nadzieję, że do zobaczenia.
Krzysztof Marzec: Do zobaczenia i usłyszenia!
Krzysztof Modrzewski: Dzięki! Cześć!